Ksiądz nazwał Roberta Biedronia "pe***em" w trakcie kazania
Do incydentu doszło w niedzielę w trakcie wieczornej mszy w kościele Parafii Opatrzności Bożej w Kaliszu.
Sprawę opisuje lokalny portal kalisz24.info.pl. To właśnie czytelnicy portalu zaalarmowali redakcję, że ksiądz odprawiający mszę pomylił nabożeństwo z wiecem wyborczym. W trakcie mszy ksiądz miał nazwać Roberta Biedronia "pe***em", ale na tym nie skończył. Miał mówić o "tęczowej zarazie", zdradzaniu Polski przez europosłów opozycji. Dostało się też Małgorzacie Kidawie-Błońskiej za to, że "zapomniała, jaki ma program wyborczy".
Część wiernych nie wytrzymała i wyszła z kościoła w trakcie kazania. Do redakcji kalisz24.info.pl napisało kilka osób. Wszystkie były równie mocno zniesmaczone zachowaniem księdza. - Słowa których używał nazywając kandydatów na prezydenta "pedałem" czy "jak oni śmiali gwizdać na naszego prezydenta" daleko wykracza poza ramy podwalin, na jakich ma funkcjonować kościół i nasza wiara - napisał jeden z czytelników portalu, Piotr.
Tematem zainteresowała się Gazeta Wyborcza, której udało się porozmawiać z proboszczem parafii. Duchowny przyznał, że w niedzielę nie było go w kościele, ale w poniedziałek rano odbył rozmowę na ten temat z księżmi współpracownikami. - To nie jest słowo przekazu ewangelicznego - powiedział w rozmowie z GW ks. Antoni Wita.
Parafia Opatrzności Bożej w Kaliszu podlega pod zakon Małe Dzieło Boskiej Opatrzności Księża Orioniści. Przełożeni wiedzą o incydencie z niedzieli i zapowiadają, że będą to wyjaśniać.
Najpopularniejsze komentarze