Trójka dzieci z Wielkopolski utonęła w morzu: prokuratura umorzyła śledztwo
Do tragedii doszło w sierpniu 2018 roku w Darłówku.
Rodzina z wielkopolskich Sulmierzyc spędzała wakacje nad Bałtykiem. Trójka rodzeństwa została porwana przez fale w trakcie zabawy na brzegu. Krótko po wypadku z wody udało się wydobyć 14-latka, ale chłopiec zmarł w szpitalu. Dopiero w kolejnych dniach z wody wydobyto zwłoki 11-latki i 13-latka. Dzieci były pod opieką matki, która na chwilę odeszła z plaży do toalety - z najmłodszym synem, 2-latkiem.Po tragedii oświadczenie w tej sprawie wydali rodzice zmarłych dzieci. Twierdzili w nim m.in., że dzieci były pod stałą opieką, a oznakowanie kąpieliska i akcja ratunkowa budziły wątpliwości. Zarzuty te oburzyły ratowników. Według nich do tragedii doszło na niestrzeżonym odcinku plaży. Prokuratura badała też, czy do tragicznego zdarzenia nie przyczyniły się władze Darłowa, które są zobowiązane do zapewnienia bezpieczeństwa osobom przebywającym na plaży.
Jak dziś informuje portal TVN24.pl śledztwo zostało umorzone. Nie można było komukolwiek z nich postawić zarzutów. Dodatkowo najprawdopodobniej w dużej mierze do utonięcia dzieci doszło na skutek zmiany warunków pogodowych. Nagle okazało się, że na morzu są już 4 stopnie w skali Beauforta, morze było wzburzone i najprawdopodobniej dzieci same z tej wody nie mogły już wyjść - tłumaczył w rozmowie z TVN24.pl Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Wzięto też pod uwagę wyniki raportu Najwyższej Izby Kontroli, która kontrolowała nadmorskie kąpieliska, w tym w Darłówku. NIK stwierdził w raporcie, że sposób oznakowania nie zapewniał czytelnej informacji o obszarze, na którym wprowadzono zakaz kąpieli. Jednak uznanie NIK, że należałoby jeszcze bardziej zadbać o bezpieczeństwo kąpiących, nie można przekuć w zarzut, bo obowiązujące przepisy były stosowane - dodał rzecznik.
Postanowienia prokuratury nie są prawomocne. Strony mogą złożyć zażalenie do Sądu Rejonowego w Koszalinie.