Jeszcze nie tak dawno jak lokatorzy jakiejś poznańskiej kamienicy czy bloku mieli problemy to pędzili do Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów albo kancelarii prawnej Agnieszki Rybak-Starczak, bo wierzyli że ci zorganizują im jakąś bojówkę anarchistyczną, Gazeta Wyborcza napisze o ich problemie i jakoś będzie im lżej, a może coś uda się załatwić. Minęło kilka lat i każdy lokator w Poznaniu już wie, że Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów, to piękny szyld służący grupie cwaniaków do wyłudzania haraczy, zwanych odszkodowaniami (że też jeszcze prokuratura nie zajęła się tym procederem), a żurnaliści z Wyborczej i anarchiści z Zemsty czy Rozbratu to tylko taka hałaśliwa nagonka, żeby więcej kasy upolować.
Odkąd zaś w Poznaniu jako wiceprezydent od mieszkaniówki nastał Tomasz Lewandowski, to już w ogóle miejscy lokatorzy na żadną pomoc liczyć nie mogą bo tęczowa Wyborcza kocha małego Tomka, a herszt-baba Anastazja Molga z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów to jego popleczniczka i na miejskie pieniążki już czeka, więc nie będzie gryzła ręki, która ma ją karmić. Jedynym miejscem gdzie pokrzywdzeni przez lewackie władze miasta lokatorzy mogą się poskarżyć jest redakcja naszego bloga więc do nas piszą.
Napisali do nas ostatnio lokatorzy bloku mieszkalnego u zbiegu ul. Długosza i Szamarzewskiego, którzy od wielu lat czekają na możliwość wykupienia swoich mieszkań komunalnych. Nie czekają zresztą bezczynnie bo piszą listy, a władze ich zapewniają, że prace postępują i jeszcze chwileczka, jeszcze momencik i już będą mogli wykupić swoje mieszkania i stać się ich właścicielami. ZKZL nie spieszył się nadmiernie, ale w końcu pozbierał wszelkie potrzebne bumagi, podpisy, pieczątki, ekspertyzy, zgody i inne bzdety, wykonano wreszcie operat i wszystko wyglądało, że już jest na finiszu. Nawet prezydent Ryszard Grobelny jeszcze przed odejściem podpisał zgodę na sprzedaż. Sprzedaż mieszkań lokatorom wydawała się czystą formalnością.
Uradowani lokatorzy zabrali się więc do roboty. Z własnych pieniędzy zaczęli remontować rzeczy, których mpgmy nie wyremontowały od wojny, skoro miało być ich to nie chcieli mieszkać jak w chlewie. Wymienili ogrzewanie na gazowe, pozakładali nowe drzwi, okna, każdy zaczął remontować swoje mieszkanie. Poczuli się jak członkowie wspólnoty mieszkaniowej, którzy mają wpływ na otaczającą rzeczywistość, a nie komunalni lokatorzy.
Radość ich trwała do momentu, aż na wiceprezydenta od mieszkaniówki powołany został Tomasz Lewandowski. Tomcio uznał, że jako główny miejski macher od mieszkaniówki może podjąć taką decyzję jaka mu się podoba, a jako że jest panisko, to nie musi nawet jej uzasadniać. A skoro Grobelny był na TAK to Lewandowski będzie na NIE i kto mu co zrobi.
Lokatorzy starali się wytłumaczyć wiceprezydentowi, który kreuje się na przyjaciela normalnych ludzi, takiego co to ma serce po lewej stronie i lewicowe ideały są mu bliskie, że swoją decyzją wyrządza im ogromną szkodę, ale nie udało im się nawet przedstawić swoich racji, bo spotkać Lewandowskiego nie można, umówić się z nim nie da rady, a sekretarka odsyła ich na „weryfikację” do dyrektora, a gdy ludzie pytają do jakiego dyrektora mają iść na tę weryfikację, to rozczulająco odpowiada, że nie wie, do którego dyrektora. Ludziska przez kilka dni chodzili po urzędzie szukając tego dyrektora-weryfikatora, ale żaden urzędnik się do takiej funkcji nie przyznaje, więc napisali do nas, bo wiedzą że Tomasz Lewandowski jest stałym czytelnikiem naszego bloga, więc może nam napisze, gdzie mogą znaleźć tego dyrektora-weryfikatora.
Sprawa nie jest jednak wcale śmieszna. Ludzie są załamani. Ich wiara w rzetelność władz miejskich została pogrzebana. Stracili nadzieję, że kiedykolwiek staną się właścicielami mieszkań, w których mieszkają, wiedzą że nie odzyskają pieniędzy, jakie zainwestowali w ich remont, a za chwilę – jako że standard im się poprawił – MPGM podniesie im pewnie czynsze, a że standard się poprawił za ich własne pieniądze, to już „wrażliwych” włodarzy miasta nie interesuje. Nie rozumieją dlaczego nikt nie interesuje się ich losem, dlaczego zostali porzuceni, dlaczego ich tak szkaradnie oszukano, dlaczego nawet obrońcy lokatorów ich olewają.
Wyjaśnienie jest bardzo proste. Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów nie jest po to, żeby pomagać lokatorom, tylko po to żeby zarabiać pieniądze na lokatorach. Tomasz Lewandowski broni najbardziej nawet nieuczciwych lokatorów prywatnych kamienic, ale łupi lokatorów kamienic, którymi zarządza, a Gazeta Wyborcza nie będzie przecież broniła lokatorów przed magistratem zarządzanym przez Tęczowego Jacka, bo przecież lokatorzy nie zapłacą za reklamy w Wyborczej, a miejskie spółki i owszem.
Przykład lokatorów z bloku przy zbiegu Samarzewskiego i Długosza pokazuje dobitnie jak fałszywe były zapewnienia lewaków o tym, że zależy im na pomocy lokatorom i ich los leży im na sercu. Na sercu leży im tylko zarabianie kasy, a jak nie ma kasy do zarobienia, to przecież nawet najgłupszy anarchista nie będzie pikietował. Wiemy że nasz tekst nie poprawi nastrojów lokatorów, którzy do nas napisali, ale cóż, staramy się zawsze pisać prawdę, a prawda tak właśnie wygląda.
Informacja: Zły Lokator nie posiada poglądów politycznych.Zły Lokator stoi na straży świętego prawa własności. Zawsze.To nasza siła nie nasza słabość.Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Stronawww.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowoZłego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczyto miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecjagwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com
TOMASZKU, OBNIŻ TON, BO CIĘ SŁUCHAĆ NIE MOŻNA, OK?
To podaj blogera do sądu zobaczysz co z tego wyjdzie. Tęczowy Jacek musi odejść za robienie z nas głupców jak podskakuje z KOD-em