Stare nomenklaturowe porzekadło z czasów Polski Ludowej brzmiało – ile to towarzysze trzeba zmian wprowadzić, żeby wszystko zostało po staremu. Tomasz Lewandowski w czasach PRL był w pieluchach, a potem wstąpił do pionierów, czy zuchów, ale zasadę tę przyjął jak swoją. Pokazuje to doskonale działania jakie podejmuje, a w zasadzie nie podejmuje w poznańskiej mieszkaniówce.
Kilkuosobowy klubik radnych lewicy jest jak ogon, który kręci psem (psem w tej metaforze jest dominujący w Radzie Miasta klub PO), a kręci że aż można zawrotów głowy od tego kręćka dostać. To już nawet nie jest karuzela, to istny diabelski młyn. W ciągu niespełna dwóch lat było już czterech prezesów Zarządu Komunalnych Zasobów Mieszkaniowych (Pucek, Augustyn, Kaczmarek, Stasica), trzech prezesów Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej oraz trzech wiceprezydentów odpowiedzialnych za mieszkaniówkę (Pachciarz, Stasica, Lewandowski), o zmianach na niższych stanowiskach nawet nie warto wspominać, bo kto by za nimi nadążył.
Tomasz Lewandowski strzela pomysłami na facebooku, a jego umiejętności strzeleckie zostały docenione, bo zlecono mu nawet by strzelił jako starter poznańskiego maratonu i szczęście, że nikogo nie postrzelił, bo w instytucjach podległych Lewandowskiemu głowy lecą. Jednego nie można jednak Tomkowi odmówić, chłopak wychowany na filmach Barei, potraktował je zbyt dosłownie i otoczył się wianuszkiem Jarząbków (trenerów trzeciej klasy), którzy zachwycają się kolejnymi pomysłami szefa, a robią to oczywiście całkowicie bezinteresownie, bo któżby miejskie etaty uważał za jakiś tam interes, to służba.
Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu – śpiewają zgodnym chórkiem działacze i działaczki poznańskiej lewicy, działaczki lokatorskie, anarchiści i anarchistki, które ciągną za Lewandowskim, wierząc że im też spadnie z pańskiego stołu jakaś synekurka, ot choćby Anastazja Molga znowu się bardzo ożywiła i liczy, że jej kompetencje w zakresie kreatywnej księgowości (do dziś nie rozliczyła darowizny/haraczu w kwocie 125.000 zł jaki wpłynął na konto prowadzonego przez nią Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów za wyczyszczenie kamienicy przy ul. Paderewskiego z okupujących anarchistów, a w sądzie leży sprawa lewych faktur związanych z wątkiem tzw. afery paliwowej).
Poznańskie Jarząbki pieją z zachwytu nad dokonaniami wiceprezydenta Lewandowskiego, który ledwie trafił na urząd, a już wręcza klucze do mieszkań, skraca listy oczekujących, podpisuje kolejne umowy kredytowe, dostaje środki unijne, Poznań przystępuje do programu Mieszkanie+, według jarząbków lewicy nawet realizowanie inwestycji w ramach PIS-owskiego programu Mieszkanie+ to osobista zasługa Tomasza Lewandowskiego. Do tego jeszcze – jak dobry ojciec – wprowadza lepszą kontrolę i lokatorzy, którzy chociaż miesiąc zalegają z czynszem już będą monitowani przez urzędników ZKZL, ale za to ci, którzy latami nie płacili czynszu i przeciwko którym miasto ma prawomocne wyroki o zapłatę będą ze swoich długów zwolnieni, bo Wolne Miasto Poznań samo sobie ustala jakie wyroki sądowe będzie realizowało, a jakie będzie miało głęboko w dupie.
Tomasz Lewandowski zgodnie z lewicową logiką uważa, że jak ktoś jest takim frajerem, że płaci miastu czynsze za najem, to trzeba go jeszcze przydusić, i jak ma nawet drobny poślizg, to zaraz mu wysłać komisję, a jak ktoś nie płaci za mieszanie wcale i ma miasto w pompie, to trzeba uhonorować jego „model życiowy” i w ogóle zwolnić go z czynszu, bo jak nie płaci to znaczy, że nie ma z czego, albo ma inne pilne wydatki.
Tomasz Lewandowski, mimo że niewielkiego wzrostu, robi wokół siebie wielki hałas i wzbija wielkie tumany kurzu, a my to już mamy taką wredną naturę, że nas zawsze interesuje co taka wielka chmura ma w rzeczywistości przykryć. I chyba znaleźliśmy wyjaśnienie tego, co tak bardzo pan wiceprezydent chce zachować, mimo że głosi opcję zerową i totalne zmiany w poznańskiej mieszkaniówce.
Otóż Tomasz Lewandowski kompletnie nie przejął się, zgłaszanymi na przykład przez Jarosława Pucka pomysłem, by wprowadzić obowiązek żeby wszyscy, którzy korzystają z mieszkań komunalnych raz w roku składali informację o swojej sytuacji majątkowej, żeby Miasto Poznań wiedziało, czy nadal mają prawo korzystać z taniego w najmie lokalu komunalnego. Zweryfikowanie praw do mieszkań komunalnych sprawiłoby, że na poznański rynek mieszkaniowy powróciłaby ogromna pula mieszkań, które są w posiadaniu osób, jakie absolutnie nie powinny z nich korzystać. Żeby nie przynudzać posłużmy się przykładem legendarnej ulicy Stolarskiej, bo ona jak na dłoni pokazuje na czym polega patologia, której broni Tomasz Lewandowski.
W niewielkiej kamieniczce przy ul. Stolarskiej przez dziesiątki lat gnieździła się bowiem totalna patologia. I nie mówimy wcale o ubogich lokatorach, którzy mieszkali w oficynie, a gdy pojawił się nowy administrator, chętnie przyjęli jego pomoc i przeprowadzili się do innych mieszkań rozumiejąc konieczność wyremontowania kamienicy. Mówimy o jaśnie państwu „lokatorstwu”, które zajmowało frontową klatkę schodową, a wszystko to są przyjaciele Tomasza Lewandowskiego, który bronił ich interesów jak lew, a nawet pod kamienicą przy Stolarskiej zorganizował uroczyste rozpoczęcie kampanii wyborczej Barbary Nowackiej. Stare porzekadło mówi – pokaż nam swoich przyjaciół, a powiemy ci kim jesteś. Poznajmy więc przyjaciół wiceprezydenta Tomasza Lewandowskiego.
Profesor Stanisław Kozłowski z Uniwersytetu Przyrodniczego oraz jego żona Jolanta Krupińska Kozłowska, która nie zaprzeczała, że była kierowniczką w Urzędzie Miejskim, zajmowali aż trzy jednostki mieszkalne w kamienicy przy ul. Stolarskiej, płacąc za nie symboliczne, kilkuzłotowe czynsze. Mieszkania komunalne przeznaczone są dla osób o niskich dochodach, których nie stać na zakup mieszkania czy zaciągnięcie kredytu hipotecznego, państwo profesorstwo miało dochody na poziomie kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie, opowiadali o sobie jako o ludziach wrażliwych społecznie, ale przez dziesiątki lat żerowali na miejskim zasobie lokalowym. Gdy wreszcie się wyprowadzili, to kupili sobie za gotówkę willę w podpoznańskim Baranowie, tacy to byli lokatorzy komunalni.
Rodzina Kozłowskich potrafiła się świetnie urządzić na miejskich lokalach mieszkalnych i państwo profesorstwo załatwili, że ich córka – Justyna Lisik-Kozłowska otrzymała od miasta 2 mieszkania, każde po około 100 metrów, w tej samej kamienicy przy ul. Stolarskiej. Miasto „wynajęło” te mieszkania córeczce Kozłowskich w 1996 roku, mimo że od 1994 roku była wraz z mężem właścicielką willi w Przeźmierowie, a jej mąż Robert Lisik był zamożnym przedsiębiorcą prowadzącym firmę transportową TRANS BALOT. Żeby mieszkania komunalne nie stały puste, zaradna córeczka założyła na Stolarskiej firmę wynajmującą pokoje gościom targowym „Apartament – Justyna Lisik Kozłowska” i za jeden dzień wynajmu kasowała niemal tyle, co płaciła Miastu Poznań za cały miesiąc wynajmowania swoich „mieszkań komunalnych”.
Kolejne mieszkanie komunalne wynajmował niejaki pan Krzysztof Chojnacki, a Miastu Poznań nie przeszkadzało to, że pan ten mieszkał z rodziną w willi przy ul. Chopina w Luboniu, obok której znajdował się jego zakład produkcji witraży IRYS, co bogatemu ktoś zabroni mieć dodatkową garsonierę w centrum wynajętą od miasta za półdarmo. Pan Krzysztof Chojnacki miał zresztą znacznie szersze plany i zamierzał zająć całą kondygnację strychową i strych nad kamienicą sobie bezprawnie zaanektował jako swój prywatny magazyn na gemelę, a miasto nie naliczało mu za to żadnego czynszu.
Tomasz Lewandowski, Piotr Żytnicki, Agnieszka Rybak-Starczak czy działaczki lokatorskie najczęściej opowiadały o tragicznym losie rodziny Sobańskich, którzy jako ostatni wyprowadzili się z kamienicy przy Stolarskiej, zresztą do pięknie wyremontowanego mieszkania na Wildzie. Sobańscy jednak wcale nie zasługiwali na szczególną troskę bo doskonale radzili sobie w życiu. Już w latach osiemdziesiątych zostali wyeksmitowani z miejskiego mieszkania, bo latami nie płacili czynszu i opłat, a na Stolarskiej dostali dwa pokoje z prawem do korzystania ze wspólnej kuchni i łazienki. Szybko tak zatruli życie sąsiadom z mieszkania wspólnego, że ci się wyprowadzili a nikt inny dzielić mieszkania z Sobańskimi nie chciał i w ten sposób stali się samodzielnymi posiadaczami pięciopokojowego apartamentu na Stolarskiej. Oczywiście czynszu do miasta nie płacili, a z mieszkania komunalnego zrobili sobie źródło dochodu, bo pokoje, do których nie mieli prawa odpłatnie wynajmowali.
Takich właśnie przyjaciół miał Tomasz Lewandowski, a z ich obrony uczynił sobie misję. Sytuacja jaka ma miejsce na Stolarskiej nie jest wcale wyjątkowa, bo tysiące miejskich mieszkań komunalnych wynajmowanych jest rodzinom znanych poznańskich prawników, lekarzy, urzędników, pracowników naukowych uczelni, czy po prostu cwaniaków. Cwaniacy ci od lat, a czasem dziesiątek lat w tych mieszkaniach nie zamieszkują, płacą miastu te minimalne czynsze, wynajmują mieszkania za wielokrotnie wyższe stawki studentom i czekają kiedy wreszcie będą mogli je za bezcen wykupić od miasta. Ci ludzie nie mają żadnych zaległości w opłacaniu czynszów, bo miejskie mieszkanie samo się im opłaca i jeszcze przynosi zysk. Tych ludzi wiceprezydent nie dostrzega, tę patologię uważa za zaradność.
A wystarczyłoby nakazać by każdy najemca miejskiego mieszkania komunalnego złożył zaświadczenie o swojej sytuacji majątkowej i nagle by się okazało, że kilka tysięcy mieszkań natychmiast wraca do miejskiej puli i można je wykorzystać na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych tych, którzy faktycznie takie potrzeby mają. Nie trzeba wcale tych mieszkań budować, miasto je posiada, one stoją, tylko zamiast służyć prawdziwym lokatorom służą cwaniakom.
Informacja: Zły Lokator nie posiada poglądów politycznych.Zły Lokator stoi na straży świętego prawa własności. Zawsze.To nasza siła nie nasza słabość.Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Stronawww.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowoZłego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczyto miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecjagwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com
No proszę e-gangster się znalazł taki poznański killingkorleone. Boimy się bardzo.
Nie wyczuwasz ironii? Widać prosty człowiek jesteś.