Szukajcie, a znajdziecie
Pan Jezus zapewnił nas, że każdy, kto szczerze szuka prawdy, z
całą pewnością ją znajdzie (por. tk 11, 9) i będzie w niej odpowiedź na
pytanie o ostateczny sens ludzkiego życia. Niesamowita historia
nawrócenia Scotta Hahna, jednego z najwybitniejszych współczesnych
amerykańskich teologów katolickich, świadczy o tym, że szczere i
bezkompromisowe szukanie prawdy zawsze prowadzi do odkrycia, że pełnię
Bożego Objawienia można znaleźć tylko w Kościele katolickim.
Zanim Scott Hahn odkrył, że Kościół katolicki jest jego rodzinnym
domem, w którym Jezus Chrystus zaprasza do wspólnoty ze sobą wszystkich
bez wyjątku grzeszników, przeszedł fascynującą duchową i intelektualną
drogę: od pogardy i nienawiści do Kościoła katolickiego do odkrycia w
nim największego skarbu, jaki Bóg ofiarowuje całej ludzkości.
Korzenie
Scott Hahn urodził się w tradycyjnej protestanckiej rodzinie i
został ochrzczony w Kościele prezbiteriańskim. Jako nastolatek zerwał
jednak całkowicie z praktykami religijnymi i zaczął prowadzić
awanturniczy tryb życia. Po dokonaniu kilku przestępstw stanął przed
sądem dla nieletnich. Został skazany na 6 miesięcy w zawieszeniu. Dzięki
uroczej dziewczynie Kathy zaczął uczęszczać na spotkania
chrześcijańskiego ruchu Young Life, którego celem było ewangelizowanie
trudnej młodzieży. Podczas rekolekcji dotarło do niego wezwanie
rekolekcjonisty, aby wtedy, gdy przychodzi pokusa lekceważenia swoich
grzechów, długo wpatrywać się w Chrystusa wiszącego na krzyżu. Scott
uświadomił sobie, że również jego grzechy przyczyniły się do
ukrzyżowania Jezusa, i dlatego zdecydował się całkowicie zawierzyć swoje
życie Chrystusowi. Od tego momentu nastąpiła w nim tak radykalna
przemiana myślenia, wartościowania i postępowania, że odsunęli się od
niego wszyscy dotychczasowi kumple. Scott zakochał się w Piśmie św., a
Marcin Luter i Jan Kalwin stali się dla niego największymi autorytetami w
sprawach wiary. Przejął wszystkie uprzedzenia i wrogość do Kościoła
katolickiego, które były pielęgnowane wśród protestantów; nabrał
przekonania, że katolicka wiara w rzeczywistą obecność Chrystusa w
Eucharystii jest czystym bluźnierstwem. Znienawidził Kościół katolicki i
dlatego wszelkimi sposobami starał się przekonywać katolików, aby
uwolnili się od wszystkich zabobonów i błędów, w których tkwili - o czym
był szczerze przekonany. Dziwił się także ignorancji młodych katolików,
z którymi miał kontakt, nie znających Biblii, podstaw katechizmu ani
nauczania swojego Kościoła.
Po skończeniu college'u Scott pragnął zostać pastorem, aby prowadzić
ludzi do Jezusa, i dlatego rozpoczął studia magisterskie z dziedziny
Pisma św. i teologii. W tym czasie wspólnie ze swoją ukochaną dziewczyną
Kimberly 18 sierpnia 1979 r. zawarli przymierze małżeńskie, stawiając
Jezusa w centrum swego małżeńskiego życia, z gotowością przyjęcia piątki
lub szóstki dzieci.
Bezkompromisowość
Scott był bezkompromisowy w poszukiwaniu prawdy. Z zapałem
wytrawnego detektywa zaczął poszukiwać w tekstach Pisma św. wskazówek,
według których w Kościele protestanckim najpełniej jest głoszona i
wprowadzana w życie nauka Biblii. Najbliższym towarzyszem
i przyjacielem Scotta w tych poszukiwaniach stał się jego kolega ze
studiów Gerry Matatics. Jako prezbiterianie, obaj byli do głębi
przekonani, że Kościół katolicki jest apokaliptyczną babilońską
nierządnicą, a papież antychrystem. W tym czasie żona Scotta, Kimberly,
która również studiowała teologię, jako temat swojej pracy seminaryjnej
wybrała problem antykoncepcji. Jej badania wykazały, że do 1930 r.
wszystkie chrześcijańskie Kościoły traktowały antykoncepcję jako zło,
bez względu na okoliczności. Pismo św. jest w tym względzie
jednoznaczne: stosowanie antykoncepcji jest sprzeczne z prawem
naturalnym, jest profanacją małżeńskiego przymierza, ponieważ neguje
zobowiązanie małżonków do całkowitego oddania się sobie. Kimberly
odkryła, że w okresie po 1930 r. tylko Kościół katolicki pozostał wierny
nauczaniu Biblii odnośnie do małżeństwa oraz z całym przekonaniem i
odwagą głosi objawioną, ale jakże niepopularną dzisiaj prawdę o grzechu
antykoncepcji. Dzięki temu odkryciu w małżeństwie Scotta i Kimberly
nastąpił radykalny przełom: oboje całkowicie odrzucili środki
antykoncepcyjne, których do tej pory używali. Zawierzyli Bogu wszystkie
swoje plany i z pełnym zaufaniem otwarli się na nowe życie, które Bóg
zaplanował w ich małżeństwie.
Kimberly i Scott Hahnowie wszystkie dziedziny swojego życia oddali
Jezsowi jako jedynemu Panu. Nawet wtedy, gdy mieli ograniczony budżet,
regularnie oddawali dziesięcinę na potrzeby Kościoła i równocześnie
doświadczali, z jaką hojnością Jezus zaspokajał wszystkie ich potrzeby.
Zawsze święcili niedzielę, odkładając naukę, która uważali za pracę,
nawet wtedy, gdy w poniedziałek mieli egzamin.
Odkrycie błędu Lutra i Kalwina
Na tym etapie poszukiwań prawdy dla Scotta jedynym autorytetem była
Biblia; aby lepiej zrozumieć kluczowe teksty biblijne, nauczył się
języków greckiego i hebrajskiego.
Studium Biblii sprawiło, że Scott w innym świetle odczytał
znaczenie przymierza. Według protestantów przymierze rozumiane było jako
kontrakt. Natomiast w Piśmie św. przymierze tworzyło świętą, duchową,
rodzinną więź. Była to jedność głębsza aniżeli naturalne pokrewieństwo.
Przymierze Boga z Narodem Wybranym w Starym Testamencie oznaczało, że
Bóg stał się Ojcem dla Izraelitów, a oni Jego rodziną. Dzięki Nowemu
Przymierzu, które zawarł Chrystus z całą ludzkością, ludzie stali się
dziećmi Bożymi, a cała ludzkość jedną rodziną. Studium Biblii sprawiło,
że Scott odrzucił naukę Lutra i Kalwina na temat usprawiedliwienia oraz
ich terminologię wziętą z sali sądowej. Luter i Kalwin twierdzili, że
usprawiedliwienie dokonuje się tylko przez samą wiarę, a nie przez
wiarę, która działa przez miłość, wyrażającą się w uczynkach, jak naucza
Kościół katolicki. Scott odkrył, że Luter dokonał manipulacji w swoim
niemieckim przekładzie Listu do Rzymian 3, 28. W tekście oryginalnym
czytamy bowiem: "człowiek osiąga usprawiedliwienie na podstawie wiary", a Luter dodał "samej" wiary, co jest oczywistym nadużyciem i zafałszowaniem biblijnego tekstu.
Scott odkrył, że usprawiedliwienie nie jest prawnym dekretem. Bóg
jest przede wszystkim Ojcem, a nie sędzią. W Chrystusie daje nam
uczestnictwo w swoim życiu i czyni nas swoimi dziećmi. Święty Paweł
podkreśla w Ef 2, 8-10, że wiara jest całkowicie niezasłużonym przez nas
darem Boga, nie pochodzi z uczynków, ale daje nam możliwość czynienia
dobra. Nasza wiara tylko wtedy jest żywa, gdy pełnimy dobre uczynki. Bez
nich jest ona martwa.
Dla Scotta stało się oczywiste, że w Piśmie św. nie ma nigdzie mowy
o tym, że jesteśmy usprawiedliwieni tylko przez wiarę. Tak więc jedna z
najważniejszych zasad w protestantyzmie, że jesteśmy usprawiedliwieni
bez uczynków, lecz tylko mocą wiary, okazała się niebiblijna. Wiele
kosztowało Scotta uznanie, że w tej kwestii Luter się pomylił. Biblia
wyraźnie uczy, że "człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie tylko samej wiary" (Jk 2,24). Święty Paweł podkreśla, że wiara ma działać przez miłość (por. Ga 5, 6). "Gdybym (...) posiadał wszelką wiedzę i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym" (1 Kor 13, 2). Wiara jest więc całkowitym darem Boga oraz naszą odpowiedzią na ten dar wyrażoną w konkretnych uczynkach.
Pragnienie jedności
Na krótko przed ukończeniem studiów Scott przyjął nominację na
nauczyciela i pastora w Kościele prezbiteriańskim w Wirginii. Jego
obowiązki polegały wówczas na wygłoszeniu kazania w niedzielę oraz na
przeprowadzeniu dwóch spotkań biblijnych w ciągu tygodnia. Słuchacze
byli zafascynowani ideą przymierza Boga z ludźmi, jako Bożej rodziny,
którą głosił Scott w oparciu o List do Hebrajczyków i inne listy Nowego
Testamentu. Studium Ewangelii wg św. Jana oraz Listu do Hebrajczyków
uświadomiło mu, że sakramenty oraz liturgia są istotną częścią życia
wspólnoty chrześcijańskiej. Scott zrozumiał, jak bardzo ważną rolę w
potwierdzaniu przymierza ludzi z Bogiem pełni liturgia i że głównym
celem jego kazań powinno być przygotowanie wiernych do przyjęcia
Komunii. Pan Jezus tylko jeden raz użył słowa "przymierze" - podczas
ustanawiania Eucharystii. Prezbiterianie przyjmowali Komunię tylko
cztery razy w roku. Scott postanowił to zmienić i zaproponował swojej
wspólnocie, aby Komunia była w każdą niedzielę. Na wątpliwości
niektórych, że w ten sposób mogą popaść w rutynę, odpowiadał, że Komunia
jest dnowieniem przymierza z Bogiem, a odnawiania tego nie powinno się
tak drastycznie ograniczać. Bo to jest tak, jakby ograniczyć do kilku
razy w roku odnawianie małżeńskiego przymierza w akcie małżeńskim.
Propozycja cotygodniowej Komunii została przyjęta jednogłośnie i
stała się centralnym punktem celebracji, którą Scott, tak jak w
pierwotnym Kościele, zaczął nazywać Eucharystią. W pewnym momencie, ku
swojemu wielkiemu zdumieniu, Scott uświadomił sobie, że w Kościele
katolickim, którego był zagorzałym przeciwnikiem, znajdują się właściwe
odpowiedzi na wiele jego pytań.
W tym samym czasie Hahn wykładał Pismo św. w prywatnej szkole
średniej. Uczniowie z zapartym tchem słuchali jego wykładów o przymierzu
Boga z ludźmi. Omawiał przymierza Boga z Adamem, Noem, Abrahamem,
Mojżeszem, Dawidem oraz Nowe Przymierze, które zawarł Chrystus,
ustanawiając rodzinę Bożą, ogarniającą wszystkie narody świata - a więc
jest to rodzina powszechna, czyli katolicka (od gr. katholikos),
obejmująca cały świat. Z oczywistych względów Scott zaprzeczał, że to
może być Kościół katolicki.
Po jednej z lekcji podeszła do Scotta uczennica i powiedziała do
niego, że z głosowania, które właśnie przeprowadzili jego uczniowie,
wynikło, że zostanie on katolikiem. Na dodatek tego samego dnia również
jego żona wyraziła przypuszczenie, że ze swoimi poglądami może się on
stać odwrotnością Lutra. Zdenerwowany Scott uznał to za absurd. Bo
przecież on, który się uważał za niewolnika słowa Bożego, nigdy nie mógł
stać się odwrotnością Lutra.
Po urodzeniu się pierworodnego syna, trzymając go w swoich rękach,
Scott, jako pastor podzielonego Kościoła prezbiteriańskiego, zastanawiał
się, do jakiego Kościoła będzie należało jego dziecko. Zrodziła się w
nim tęsknota za jednością Bożej rodziny, za zjednoczeniem wszystkich
Kościołów. Scott nieustannie modlił się o wierność Bożemu słowu, aby
mógł nim żyć na co dzień i odważnie je głosić w każdych okolicznościach.
Pragnął, aby jego umysł i serce były szeroko otwarte na Ducha Świętego,
który mówi poprzez teksty Pisma św.
Prawda o Eucharystii
Podczas przygotowywania wykładów Scott kilka tygodni spędził na
rozważaniu szóstego rozdziału Ewangelii wg św. Jana, w której znajduje
się słynna mowa Jezusa na temat Eucharystii (por. J 6, 22-71). Scott
cały czas był przekonany, że Eucharystia jest tylko symbolem. Jednak
podczas dogłębnego studium tekstu Mowy Eucharystycznej zrozumiał, że
Jezus nie posłużył się przenośnią. Świadczą o tym Jego słowa oraz
wielkie oburzenie i zgorszenie słuchaczy, którzy mówili: "Jak on może
nam dać swoje ciało do jedzenia?" (w. 52); "Trudna jest ta mowa. Któż
jej może słuchać?" (w. 60). Wymowa słów Jezusa jest jednoznaczna: "Ciało
moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto
spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim" (ww.
55-56). Jezus w sposób jednoznaczny mówił o swojej rzeczywistej
obecności w Eucharystii. Przez pierwszych tysiąc lat nikt z chrześcijan
tej prawdy nie kwestionował, wszyscy w nią wierzyli. To było dla Scotta
szokujące odkrycie, ponieważ doktrynę tę głosił Kościół katolicki. Hahn w
swoich wykładach seminaryjnych tylko pobieżnie zajął się szóstym
rozdziałem Ewangelii Jana, nie dotykając problematyki realnej obecności
Jezusa w Eucharystii. Uczynił tak, ponieważ bał się utracić pracę. Scott
uświadomił sobie pod wpływem studium Pisma św., że liturgia i
sakramenty powinny odgrywać pierwszorzędną rolę w Kościele, niestety nie
było tak w Kościele prezbiteriańskim. Z tego powodu Scott zaczął myśleć
o przejściu do Kościoła episkopalnego. Kiedy powiedział to swojej
żonie, ta zareagowała na to płaczem i stwierdziła, że nigdy nie
zrezygnuje z bycia prezbiterianką.
Czy jedynym fundamentem wiary jest Pismo św.?
Jedną ze sztandarowych zasad Kościołów protestanckich były
stwierdzenia, że zbawia nas tylko sama wiara (solą fide) oraz że jedynym
autorytetem i źródłem wiary jest samo. Pismo św. bez Tradycji (solą
scripturą). To był główny doktrynalny powód rozłamu pomiędzy katolikami i
protestantami. Protestanci twierdzą, że jesteśmy usprawiedliwieni tylko
przez wiarę, a jedynym autorytetem jest Pismo św. Profesor Scott Hahn w
swoich wykładach opartych na tekstach biblijnych zakwestionował zasadę
solą fide jako całkowicie niebiblijną, nauczał natomiast, że jedyną
podstawą wiary jest Pismo św. (solą scripturą). Jeden ze studentów
zapytał prof. Hahna o to, w którym miejscu Pisma św. jest powiedziane,
że jedynym autorytetem jest Biblia. Zdenerwowany profesor odpowiedział,
że jest to głupie pytanie. Wtedy student, patrząc mu prosto w oczy,
poprosił o głupią odpowiedź. Przyciśnięty do muru profesor zacytował
Ewangelię wg św. Mateusza 5, 17 oraz Drugi List do Tymoteusza 3, 16-17.
To nie były jednak przekonujące argumenty. Wtedy student poprosił
profesora o skomentowanie tekstu: "Przeto, bracia, trwajcie
niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o której zostaliście pouczeni
bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu" (2 Tes 2,
15). Hahn nie chciał tego uczynić i odłożył dyskusję na później. Jednak
pytanie studenta do tego stopnia nie dawało mu spokoju, że na modlitwie
pytał się, czy s.ą teksty w Biblii, które potwierdzają protestancką
zasadę solą scripturą. Całotygodniowe poszukiwania w Biblii nie
przyniosły żadnego rezultatu. Scott zwrócił się więc o pomoc do
najlepszych amerykańskich teologów. I to jednak nie przyniosło
pożądanego skutku - odpowiedzi były zdawkowe albo w rodzaju: "po co w
ogóle stawiasz takie grupie pytanie?". .. Hahn się jednak nie zrażał i
prosił o "głupią" odpowiedź. Wszyscy przyznawali, że zasady solą
scripturą nie można uzasadnić w oparciu o Biblię, że jest to tylko
teologiczne założenie. Nie ma tekstu biblijnego, który mówi, że Pismo
św. jest jedynym autorytetem. Zachęca natomiast, abyśmy się trzymali
tradycji, ustnej i spisanej (por. 2 Tes 2, 15). Uświadamia, że podporą
prawdy jest Kościół (por. 1 Tm 3, 15). Pozostało jednak pytanie: który
jest to Kościół?
Scotta Hahna ogarniał coraz większy niepokój i przerażenie,
ponieważ wcześniej padł pierwszy filar protestantyzmu (solą fide), a
teraz na jego oczach walił się drugi (solą scripturą). W tym samym
czasie Scott otrzymał od rektora seminarium propozycję objęcia
stanowiska dziekana, dlatego że studenci byli zachwyceni jego wykładami.
Nie przyjął jednak tej wspaniałej oferty, a także zrezygnował z bycia
pastorem, ponieważ sumienie nie pozwalało mu nauczać doktryny, do której
nie był przekonany. Scott był bezkompromisowy w poszukiwaniu prawdy,
bezgranicznie ufał Bogu i pragnął poznawać oraz kochać wszystko to, co
objawił Stwórca w tekstach Pisma św.
Na drodze do Kościoła katolickiego
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Scott wszedł w posiadanie cennego
księgozbioru, jak się później okazało, znanego katolickiego księdza
biblisty. Wieczorami oddawał się wielogodzinnej lekturze tych
katolickich książek i był zachwycony ich głębią. Po kilku tygodniach
zrodziło się w nim mocne przekonanie, że Chrystus powołuje go do
Kościoła katolickiego. Była to myśl, która go przeraziła, gdyż do tej
pory był przekonany, że żaden myślący chrześcijanin nie może być
katolikiem. Zaczął błagać Boga o światło i rozeznanie co do tego, czy
rzeczywiście pełnia objawionej prawdy jest w Kościele katolickim.
W tym okresie Scott przeprowadzał długie teologiczne dyskusje ze
swoim przyjacielem Gerrym Mataticsem, który był wprawdzie zafascynowany
Biblią, ale przy tym nienawidził Kościoła katolickiego. Scott zwierzył
się mu, że jest w posiadaniu dużego zbioru katolickich książek i że
czytając je, odkrył istnienie najwybitniejszych w świecie teologów,
takich jak Joseph Ratzinger, Jean Danielou, Hans Urs von Balthasar,
Henri de Lubac oraz R. Garrigou-Lagrange. Gerry sam chciał się o tym
przekonać, dlatego w ciągu miesiąca przeczytał wszystkie książki, o
których mówił mu Scott. Po ich lekturze doszedł do wniosku, że cała
doktryna Kościoła katolickiego ma biblijne uzasadnienie, a katolicka
wiara jest bezcennym skarbem dla każdego człowieka. Gerry wspólnie ze
Scottem próbowali znaleźć jakieś błędne punkty katolickiej doktryny.
Jednak za każdym razem znajdowali odpowiedź, której nikt nie mógł
zakwestionować.
Ostatnia przeszkoda - kult maryjny
W tym czasie ktoś przesłał Scottowi pocztą plastikowy różaniec.
Kiedy patrzył na niego, uświadomił sobie, że pozostała mu tylko jedna
przeszkoda w przystąpieniu do Kościoła katolickiego, a mianowicie kult
Maryi. Scott w ciszy własnego gabinetu zwrócił się w modlitwie z
serdeczną prośbą, aby mógł zrozumieć to, czego uczy Kościół katolicki o
Maryi, Matce Chrystusa, a następnie odmówił swój pierwszy w życiu
różaniec, prosząc w pewnej intencji, która po ludzku była beznadziejna.
Po trzech miesiącach Scott przekonał się, że jego prośba została
wysłuchana. Podziękował Bogu za Jego nieskończone miłosierdzie oraz
przeprosił Go za swoją ślepotę i niewdzięczność. Od tamtej chwili zaczął
codziennie odmawiać różaniec. Uświadomił sobie, że modlitwa różańcowa
całą swą moc czerpie z tajemnicy Wcielenia i że jest ogromnie skuteczną
bronią przeciwko siłom zła. Bóg wybrał Maryję, aby w Jej łonie druga
Osoba Trójcy Świętej stała się prawdziwym człowiekiem i dokonała dzieła
naszego zbawienia.
Wiadomość o zbliżeniu się Scotta do Kościoła katolickiego, o jego
flircie z "babilońską nierządnicą", szybko rozeszła się wśród jego
przyjaciół i znajomych. Jeden z nich, Chris, zadzwonił do Scotta i
ironicznie zapytał, czy już wielbi Maryję. Scott sprostował, że katolicy
nie wielbią Maryi, tylko Ją czczą. Chris stwierdził wówczas, że nie ma
to dla niego żadnej różnicy, ponieważ cześć oddawana Maryi przez
katolików nie ma żadnych biblijnych podstaw. Odpowiedź Scotta była
zdecydowana. Najpierw uświadomił przyjacielowi, że Jezus żył zgodnie z
przykazaniami Dekalogu, a więc także wypełniał przykazanie "czcij ojca
swego i matkę swoją". Hebrajskie słowo "czcić" znaczy dosłownie "oddawać
chwałę". Jezus Chrystus czcił zarówno Ojca Niebieskiego, jak i swoją
ziemską matkę, Maryję. Jest oczywiste, że wszyscy wierzący w Chrystusa
powinni Go naśladować, oddając cześć Maryi tak, jak On to czyni. Taki
jest główny motyw kultu maryjnego w Kościele katolickim. W Biblii
czytamy: "Oto bowiem błogosławić Mnie będą odtąd wszystkie pokolenia" (Łk 1, 48). Modlitwa różańcowa jest tylko wypełnianiem tych słów Ewangelii.
Scott przekonał się, że codzienne odmawianie różańca pomagało mu
coraz głębiej odkrywać teologiczny sens tekstów biblijnych. Modlitwa ta
rozwijała zmysł wiary, teologiczną intuicję, a także wbogacała zdolności
intelektualne - uczyła "logiki miłości".
Scott odkrywał życie wewnętrzne Trójcy Świętej jako jedynej
wiecznej Świętej Rodziny: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Był już
przekonany, że to ziemskie odbicie Bożej Rodziny znajduje się w Kościele
katolickim.
Papież i Urząd Nauczycielski Kościoła
Aby się upewnić, że są na właściwej drodze, Scott i Gerry umówili
się na spotkanie z jednym z najwybitniejszych teologów kalwińskich -
drem Johnem Gerstnerem, który określał Kościół katolicki jako "synagogę
szatana".
Podczas dyskusji dr Gerstner prosił o biblijne umotywowanie
instytucji papiestwa. Scott wskazał wtedy na tekst Mt 16, 17-19, w
którym Jezus nadaje Szymonowi nowe imię - Piotr (czyli Skała);
stwierdza, że na nim zbuduje swój Kościół, oraz przekazuje Piotrowi
klucze Królestwa Niebieskiego. Kiedy Jezus mówi o "kluczach królestwa",
to nawiązuje do tekstu Iz 22, 20-22, w którym czytamy, że król
Ezechiasz, mianując Eliakima nowym zarządcą swojego pałacu, przekazuje
mu "klucze królestwa". Kiedy Jezus przekazał Piotrowi "klucze
królestwa", ustanowił wtedy urząd prymatu Piotra, aby w Jego imieniu
kierował Kościołem, który jest Jego królestwem na ziemi. Urząd prymatu
Piotra jest przekazywany kolejnym następcom.
Scott tłumaczył, że w centrum Pisma św. jest przymierze rozumiane
jako święte rodzinne więzy Boga z ludźmi i dlatego biblijna koncepcja
Bożej rodziny przymierza nadaje sens całej nauce Kościoła katolickiego.
Mówi ona o Maryi jako o matce wszystkich wierzących, o papieżu jako o
ojcu, że święci są naszymi braćmi i siostrami, a liturgiczne święta to
są rodzinne uroczystości.
Podczas wielogodzinnej dyskusji z drem Gerstnerem Scott i Geny nie
otrzymali satysfakcjonujących wyjaśnień, co ich jeszcze bardziej
utwierdziło w przekonaniu o prawdziwości doktryny katolickiej. Poczuli
się oszukani przez doktrynę Lutra i Kalwina.
Uświadomili Gerstnerowi, że od czasu kiedy Luter zerwał więzy z
Kościołem katolickim, powstało przeszło 25000 różnych protestanckich
denominacji, a według opinii ekspertów każdego tygodnia wyodrębnia się
pięć nowych. Każdy z tych odłamów twierdzi, że jedynym ich autorytetem
jest Biblia i że mają asystencję Ducha Świętego. Scott posłużył się
porównaniem z powstaniem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Założyciele USA
nie ograniczyli się do napisania konstytucji, ale utworzyli rząd, który
składa się z prezydenta, senatu, kongresu i sądu najwyższego. Zadaniem
rządowych instytucji jest interpretowanie konstytucji i wcielanie jej
zasad w życie. Jeżeli coś takiego jest konieczne do zarządzania jednym
państwem, to tym bardziej są potrzebne odpowiednie struktury do
kierowania społecznością Kościoła, która obejmuje cały świat. Jezus
powiedział do Piotra: "Ty jesteś" Piotr [czyli Skała] i na tej Skale
zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą" (Mt 16, 18).
Oprócz Pisma św. i swego Ducha Jezus dał nam Kościół, a w nim urząd
nauczycielski z papieżem, biskupami i soborami, których zadaniem jest
właściwe interpretowanie tekstów Pisma św. oraz wcielanie ich w życie.
Scott wyjaśniał Gerstnerowi, że Biblia nigdzie nie stwierdza, że
słowo Boże jest tylko w Piśmie - św. Natomiast jednoznacznie mówi, że
słowo Boże jest obecne w tradycji Kościoła (2 Tes 2, 15; 3, 6), a także w
Jego nauczaniu i przepowiadaniu (1 P 1, 25; 2 P 1, 20-21; Mt 18, 17). W
Piśmie św. znajduje się potwierdzenie katolickiej zasady solą verbum
Dei: "samo słowo Boże". Natomiast nie ma tam potwierdzenia
protestanckiego solą scriptura - samo Pismo św. Doktor Gerstner upatrcie
twierdził, że nauczanie papieży oraz soborów jest sprzeczne z Pismem
św., lecz nie dawał przy tym żadnych merytorycznych argumentów na
poparcie swych tez.
Scott prosił go o uściślenie, czyją interpretację Pisma św. ma na
myśli. Wiemy, że kanon pism Nowego Testamentu został definitywnie
ustalony w 393 r. na synodzie w Hipponie oraz potwierdzony cztery lata
później na synodzie w Kartaginie. Ustalenia tych dwóch synodów zostały
przedstawione papieżowi, który je zaaprobował. Tak więc istnieje
nieomylny autorytet Kościoła, decydujący ostatecznie
0 tym, które teksty są kanoniczne, a które nie, i podający ich właściwą
interpretację.
Nieomylność papieża
Gerstner jednak oponował, pytając, na jakiej podstawie katolicy
twierdzą, że Chrystus zapewnił Piotrowi nieomylność jego nauczania.
Scott wskazał wówczas na fakt, że zarówno protestanci, jak i katolicy są
przekonani, iż Chrystus zapewnił Piotrowi nieomylność, o czym świadczą
dwa listy Piotrowe, które znalazły się w Nowym Testamencie. Nie ma więc
podstaw, aby kwestionować, że tę nieomylność miał Piotr i mają ją jego
następcy, kiedy w imieniu Chrystusa nauczają w sprawach wiary i
moralności.
Jeżeli wierzymy, że księgi Nowego Testamentu są nieomylnym słowem
Bożym, to absurdalne jest twierdzenie, że zostały one ustalone przez
papieży i sobory, które w tych sprawach nie mają udzielonego im przez
Boga daru nieomylności.
Wbrew tym argumentom Gerstner dalej jednak twierdził, że dla
protestantów poza Pismem św. nie istnieje żaden nieomylny autorytet, a
odnośnie do kanonu ksiąg Nowego Testamentu mówił, że dysponujemy tylko
omylną kolekcją nieomylnych dokumentów.
Scott i Gerry byli rozczarowani przebiegiem tej dyskusji i dziwili
się temu, jak ubogie i niespójne jest przesłanie protestanckiej tradycji
chrześcijańskiej. Przecież logicznie rzecz biorąc, ostatecznym
autorytetem dla każdego chrześcijanina powinny być albo Biblia i Kościół
- albo żadne z nich.
Odnalazłem rodzinę - i była to rodzina Boża
Po tej dyskusji Scott nie miał już wątpliwości, że Jezus powołuje
go do wspólnoty Kościoła katolickiego. Problem był tylko jeden: kiedy to
nastąpi. Za zgodą Kimberly podjął decyzję o przeprowadzeniu się do
Milwaukee, aby na tamtejszym katolickim uniwersytecie podjąć
doktoranckie studia teologiczne i biblijne. Podczas tych studiów Scott
odkrywał głębię prawdy i piękno katolickich dogmatów. Poznał katolickich
studentów, którzy z radością przeżywali swoją wiarę i stawali w jej
obronie. Jeden z nich, John Grabowski, wprowadził Scotta w liturgię Mszy
św. w swoim parafialnym kościele. Z kolei poprzez studentkę Monikę
Migliorino Scott wspólnie ze swoją żoną zaangażowali się w ruch obrony
życia, który zdecydowanie zwalczał aborcję oraz pornografię.
Był to czas, kiedy Scott nawiązał bliski kontakt z gorliwymi
katolikami z Opus Dei, od których nauczył się solidnej, katolickiej
koncepcji życia, z praktycznymi wskazówkami dotyczącymi codziennej
modlitwy, pracy i apostolstwa.
Proces duchowej przemiany Scotta wszedł w - jak on sam to nazwał -
fazę romansu. Zaczęły upadać jego uprzedzenia dotyczące Kościoła
katolickiego - przeciwnie: zaczął w nim widzieć swoją rodzinę oraz dom.
Pewnego dnia Scott postanowił wybrać się na katolicką Mszę św., o
której w tradycji ewangelickiej i kalwińskiej mówi się, że jest
największym bluźnierstwem. Był zachwycony liturgią, przekonał się, jak
bardzo zakorzeniona jest w Piśmie św.
Podczas konsekracji, kiedy kapłan podniósł Hostię, Scott całym
swoim sercem powiedział: "Pan mój i Bóg mój! To naprawdę Ty jesteś,
Panie! Chcę w pełni zjednoczyć się z Tobą".
Następnego dnia ponownie Scott przyszedł na Mszę św. i od tego dnia
uczestniczył w niej już codziennie. Napisał: "Nie wiem, jak to wyrazić,
ale zakochałem się na zabój w naszym Panu obecnym w Eucharystii! Jego
obecność w Najświętszym Sakramencie była dla mnie potężna i osobowa.
Siedząc z tyłu, zacząłem klękać i modlić się z innymi, którzy stali się
dla mnie braćmi i siostrami. Nie byłem sierotą! Odnalazłem rodzinę - i
była to rodzina Boża" (W domu najlepiej, s. 131).
Uczestnicząc w codziennym misterium Mszy św., Scott był świadomy,
że wtedy odnawia się przymierze i że Chrystus pragnie, aby przyjmował Go
nie tylko duchowo, ale i fizycznie w Komunii św., gdyż w tym się wyraża
pełnia Ewangelii. Codziennie po Mszy św. klękał przed Najświętszym
Sakramentem i modlił się na różańcu. Prosił żarliwie, aby do końca
poznał wolę Boga i ją wypełnił. Podczas tej modlitwy namacalnie
odczuwał, jak Jezus za pośrednictwem Maryi okazuje mu swoją pomoc. Na
dwa tygodnie przed Wielkanocą 1986 r. Gerry Matatics zadzwonił do Scotta
z informacją, że w Wigilię Paschalną razem ze swoją żoną zostanie
przyjęty do Kościoła katolickiego. To była dla Scotta szokująca
wiadomość. Zwrócił się więc do Boga w błagalnej modlitwie: "Panie, czego
od mnie chcesz?". Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu usłyszał odpowiedź:
"A czego ty, mój synu, naprawdę chcesz?". Odpowiedział na to: "Ojcze,
chcę wrócić do domu. Chcę przyjmować Ciebie, Jezu, w sakramencie
Eucharystii". Wówczas usłyszał spokojną odpowiedź Pana: "Nie zatrzymuję
cię". Scott zrozumiał, że odkładanie decyzji wstąpienia do wspólnoty
Kościoła katolickiego będzie wyrazem nieposłuszeństwa. Poinformował o
tym swoją żonę Kimberly, prosząc ją o modlitwę. To było dla niej ciężkie
doświadczenie; jako praktykująca prezbiterianka poczuła się zdradzona i
opuszczona przez swego męża. Brak akceptacji jego decyzji przez żonę
był dla Scotta również bolesnym doświadczeniem. Sprawę tę polecił Bogu w
modlitwie serca. Otrzymał odpowiedź: "Scott, potrzebna ci jest pełnia
łaski w Eucharystii, abym mógł kochać ich przez ciebie".
Hahn poinformował o swojej decyzji proboszcza, ks. Bruskiewitza,
który na Wigilię Paschalną 1986 r. wyznaczył termin przyjęcia go do
Kościoła katolickiego. Otrzymał wte.dy warunkowy chrzest, sakrament
pojednania, bierzmowanie oraz Komunię św. Po przyjęciu pierwszej Komunii
św. przytulił do siebie swoją żonę. Czuł, jak sam Chrystus, obecny w
nim po przyjęciu Eucharystii, przytula go razem z Kimberly do siebie.
Jezus mówił w ciszy jego serca: "Scott, to nie zależy od twoich uczuć.
Oddałem ci siebie w świętej Hostii, możesz więc zaufać Mi - bardziej niż
kiedykolwiek przedtem. Jestem obecny w tobie, w twojej duszy i ciele,
tak jak jeszcze nigdy nie byłem". Kimberly poszła w ślady swego męża
cztery lata później, po bolesnym, ale wytrwałym poszukiwaniu prawdy.
Oboje odnaleźli największy skarb, jakim jest zmartwychwstały Chrystus,
który naucza, przebacza wszystkie grzechy, uzdrawia wszystkie rany
serca, podnosi z największych upadków i prowadzi do pełni szczęścia w
niebie we wspólnocie Kościoła katolickiego.
Biblia mówi: "Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką
jest pokój" (Ef 4, 3) oraz "A przeto upominam was, bracia, w imię Pana
naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was
rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli" (1 Kor 1, 10). Jak
to się dzieje, że "biblijne" Kościoły nie zauważają tego prostego nakazu
i mnożą podziały?
Artykuł za portalem www.adonai.pl