Już wyjściowe ustawienie gospodarzy wiele mówiło o ich taktyce. Jan Urban znalazł miejsce dla trzech nominalnych środkowych pomocników, na placu gry zabrakło za to klasycznego napastnika.
Początek meczu to dominacja przyjezdnych. Gracze Paulo Sousy długo utrzymywali się przy piłce i nie wypuszczali Lecha z jego połowy. Brakowało jednak klarownych sytuacji.
Pierwszy bramce rywala zagroził Kolejorz. W 10. minucie na mocny strzał zza pola karnego zdecydował się Szymon Pawłowski, piłka przeleciała jednak po zewnętrznej stronie słupka.
Po niespełna kwadransie gra się wyrównała. Nadal więcej podań wymieniali pomiędzy sobą goście, a gospodarze skupiali się na kontratakach. Dobijając rzut wolny wykonywany przez Łukasza Trałkę mocno i celnie uderzał Marcin Kamiński, ale Luigi Sepe był na posterunku.
W 24. minucie po technicznym uderzeniu z narożnika pola karnego bliski szczęścia był Matias Fernandez.
Piłkarze obu zespołów nie oszczędzali swoich kości i arbiter kilkukrotnie zmuszony był przerywać grę. Żółtą kartkę za nieczyste zagranie otrzymał Karol Linetty.
Minuty leciały, a walka Lecha z Fiorentiną była coraz bardziej wyrównana. Goście za bardzo kombinowali w akcjach ofensywnych i gubili się w decydujących momentach, gospodarzom brakowało piłkarza zdolnego do wykończenia kontrataków.
W końcu nadeszła 42. minuta. Josip Ilicić ustawił piłkę na 20. metrze i pięknym uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Jasmina Buricia.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy nie zachwycił. Dużo było walki w środku pola, mało celnych zagrań i klarownych sytuacji. Lechici najwięcej uwagi poświęcali dyskusjom z arbitrem. Inna sprawa, że często podejmował on bardzo kontrowersyjne decyzje.
Spotkanie miało niższe tempo niż przed przerwą. Goście szanowali piłkę i starali się dopieszczać każde podanie. Podobnie jak w pierwszych minutach brakowało im jednak przyśpieszenia w decydującym momencie.
Lechici często bronili się całą jedenastką i czyhali na kontry. Jeśli już jednak mieli ku nich okazje, to niweczyli je niecelnymi zagraniami. Trener Urban wpuścił na boisko trzech graczy ofensywnych, świeżej krwi w ataku szukał również Paulo Sousa.
W 78. minucie kapitalnie pozycję do strzału w fizycznym pojedynku z obrońcą wypracował sobie Gergo Lovrencics. Posłana przez niego z dużą siłą piłka nie trafiła jednak w bramkę.
Nadzieje kibiców Kolejorza zostały rozwiane w 83. minucie. Ilić po świetnej piłce ze środka pola znalazł się w sytuacji sam na sam z Buriciem i pewnie pokonał Bośniaka. Duży minut za tę bramkę dla mocno spóźnionej defensywy Lecha.
Gospodarze nie ustawali w staraniach, goście nie dali się jednak zaskoczyć. Ostatecznie Fiorentina odniosła bardzo cenne w kontekście dalszej rywalizacji zwycięstwo. Po czterech kolejkach Włosi mają 6 punktów, a Lech 4. W tabeli grupy I prowadzi FC Basel (9 "oczek").