Zadzwonił z informacją, że w szpitalu jest bomba. Tłumaczył, że zdenerwował się niedziałającym telefonem
Policjanci bardzo szybko zatrzymali sprawcę fałszywego alarmu bombowego. Mężczyzna zadzwonił do Centrum Powiadamiania Ratunkowego z informacją, że w konińskim szpitalu jest bomba. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Zgłoszenie o bombie w konińskim szpitalu operator Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał w ubiegłą środę po godzinie 16. Rozmówca powiedział, że jest ona w pudełku po butach i że na pewno wybuchnie, tylko nie wie kiedy. O sprawie natychmiast poinformowani zostali policjanci, którzy szybko przystąpili do działania.
Ustalenia policjantów okazały się prawidłowe. Kilkadziesiąt minut po alarmie, policjanci pojawili się w domu 37-letniego mieszkańca gminy Kazimierz Biskupi. Mężczyzna przyznał się do wywołania fałszywego alarmu. Ogromne zdziwienie u policjantów wywołały wyjaśnienia sprawcy fałszywego alarmu. Z relacji mężczyzny wynika, iż powodem takiego zachowania było zdenerwowanie wywołane wskutek problemów z niedziałającym telefonem. Pomimo długiego okresu ładowania, bateria telefonu wciąż była nienaładowana - informuje Marcin Jankowski z policji w Koninie. Zatrzymany usłyszał zarzut zawiadomienia o zagrożeniu pomimo posiadania wiedzy, że ono nie istnieje. Przyznał się do jego popełnienia. Prokurator zastosował wobec niego policyjny dozór. Grozi mu do 8 lat więzienia - dodał Jankowski.