Strefa Tempo 30 obejmuje 65% gdańskich ulic: życie wraca na ulice miasta, spada liczba wypadków

Strefa Tempo 30 jest nowością w Poznaniu i budzi wiele kontrowersji. Od sześciu lat strefa Tempo 30 istnieje w Gdańsku, a dziś obejmuje 65% sieci dróg. O efektach zmian opowiada gdański radny Adam Nieroda.

Mija 6 lat od wprowadzenia w Gdańsku strefy uspokojonego ruchu. Jaką część miasta zajmuje?

- Obecnie strefa obejmuje w Gdańsku ok. 60-65 proc. sieci drogowej, w tym 52 proc. dróg publicznych. Zmiany zostały rozłożone w czasie, są wprowadzane stopniowo. Niedługo dojdziemy do docelowego poziomu, czyli 70 proc. ulic objętych strefą.

Jakie są dotychczasowe efekty działania strefy?

- Przez pierwszych 5 lat jej działania liczba wypadków spadła o 20 proc. W latach 2001-2010 odnotowywano w Gdańsku średnio 628 wypadków rocznie. W 2015 było ich już tylko 503. O 21 proc., z 762 rocznie do 601, spadła w tym czasie liczba rannych. Wreszcie liczba ofiar śmiertelnych spadła z 27 do 13 w ciągu roku. Jest to spadek o 52 proc.! Widać, że zmiany odczuwają piesi i rowerzyści. Na co dzień obserwujemy, jak zwiększa się ruch obu tych grup na obszarze strefy.

Co konkretnie zmieniło się na gdańskich ulicach położonych w strefie?

- Rozszerzamy strefy skrzyżowań równorzędnych. Docelowo mają one objąć wszystkie ulice lokalne i dojazdowe w strefie Tempo 30. Prócz tego stosujemy oczywiście elementy fizycznego uspokojenia ruchu: progi spowalniające, ronda, czy wyniesione skrzyżowania i przejścia dla pieszych oraz azyle dla pieszych. Co ważne - przy okazji wprowadzenia nowego systemu układu drogowego zniknęło ponad 10000 zbędnych znaków!

A jak wprowadzenia strefy wpłynęło na handel i usługi?

- Zdecydowanie pozytywnie. Szerokie, nie zastawione samochodami chodniki i brak uciążliwości generowanych przez intensywny ruch samochodów wpływają na podniesienie poczucia bezpieczeństwa mieszkańców i zachęcają do korzystania z ulicy "w starym stylu", czyli do spaceru, spokojnego wypicia kawy z przyjaciółmi czy zakupów w sklepie po sąsiedzku zamiast wyprawy samochodem do supermarketu. Życie wraca na ulice miasta. Dotyczy to nie tylko ścisłego, historycznego centrum, ale i dzielnic do tej pory nie kojarzonych ze specjalnym ożywieniem. Zresztą - zapraszamy do Gdańska np. na ulicę Wajdeloty.

W Poznaniu mieszkańcy chcą, by parkujące auta zniknęły z chodników w centrum miasta, a jednocześnie trudno im się pogodzić z wynikającymi z tej zmiany ograniczeniami w parkowaniu. Jak Gdańsk poradził sobie z tym problemem?

- Staramy się godzić ogień z wodą. Ponieważ w Gdańsku ten problem dotyczy szczególnie terenów wokół centrów biurowych i plaży w sezonie letnim, we współpracy z radami dzielnic wprowadzamy strefy płatnego parkowania. Z drugiej strony zachęcamy mieszkańców do przesiadania się do transportu zbiorowego czy na rowery. Stale inwestujemy w rozbudowę i modernizację sieci przystanków oraz węzłów integracyjnych komunikacji zbiorowej. Półtora roku temu została oddana do użytku linia tramwajowa na Piecki-Migowo. Duże znaczenie ma również maksymalne dopasowywanie rozkładów jazdy transportu zbiorowego do trybu życia i preferencji mieszkańców.

Jakie są efekty? Udało się namówić mieszkańców do przesiadki z samochodów do autobusów i tramwajów?

- Znowu posłużę się danymi. W 2009 roku liczba pasażerów komunikacji miejskiej w Gdańsku wyniosła 147 milionów. W 2015 roku ta liczba wzrosła do 174 milionów, czyli o ponad 18 proc.!

Podobno teraz to mieszkańcy Gdańska chcą rozszerzenia strefy na kolejne obszary miasta.

- Przyznaję, gdy kilka lat temu ówczesny wiceprezydent Gdańska, Maciej Lisicki, zdecydował się na wprowadzenie zmian, o których rozmawiamy, sam miałem pewne wątpliwości i obawy. Podobnie jak pewna część mieszkańców, pisząca do mnie w tej sprawie. Dziś mieszkańcy terenów, które nie są objęte strefą, pytają w mailach dlaczego strefy jeszcze nie ma na ich ulicy.

Źródło: UM Poznań/Jacek Łakomy

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

15℃
9℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
5.60 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro