PiS chce repolonizacji aptek. Co to oznacza dla pacjentów?
"Apteka dla aptekarza" - takie hasło przyświeca posłom Prawa i Sprawiedliwości, będącymi autorami projektu zakładające m.in. ograniczenie liczby lokali należących do sieci aptecznych. Pomysł uzgodniono już z głównym inspektoratem farmaceutycznym i ministerstwem zdrowia.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", nowe prawo ma zapobiec monopolizacji rynku przez duże, międzynarodowe sieci. Z obecnych wyliczeń wynika, że ostatnie indywidualne apteki zostaną zamknięte w 2022 roku.
Zwolennicy zmian podkreślają, że będą one korzystne z punktu widzenia opieki farmaceutycznej. - Należy się spodziewać wzmocnienia pozycji farmaceutów, dla których pierwszorzędną rolę odgrywa opieka farmaceutyczna, nie zaś względy gospodarcze, jak w przypadku dużych sieci aptecznych - twierdzi Daria Wierzbińska z kancelarii Świeca i Wspólnicy.
Innego zdanie jest dr Dobrawa Biadun z Konfederacji Lewiatan. - To zabetonowanie rynku, które przysłuży się wyłącznie istniejącym już placówkom.
Posiadające np. kilkaset lokali sieci będą mogły nadal je prowadzić, ale otworzenie kolejnych stanie się niemożliwe.
Zgodnie z nowym prawem właścicielami aptek będą mogli być wyłącznie farmaceuci. Jedna osoba upoważniona będzie do prowadzenia maksymalnie czterech lokali. - Projekt zakłada przeniesienie na farmaceutów odpowiedzialności za prowadzenie aptek, co w praktyce oznacza powrót do tradycyjnej roli apteki, traktowanej jako placówki ochrony zdrowia, a nie sklepu oferującego sprzedaż leków - tłumaczy Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Najpopularniejsze komentarze