Rusza ekstraklasa. Na co będzie stać Kolejorza?
Lech Poznań sezon rozpoczął meczem o Superpuchar Polski, ale kibice czekają przede wszystkim na start ekstraklasy. Jakie zmiany zaszły w drużynie Kolejorza i na co będzie stać piłkarzy Jana Urbana w nadchodzących rozgrywkach?
"Trudny" - w ten sposób często określano przy Bułgarskiej sezon 2015/16. Po zdobyciu mistrzostwa Polski zespół prezentował się znacznie poniżej oczekiwań. Zmiana na stanowisku trenera przyniosła poprawę wyników, ale i tak Janowi Urbanowi nie udało się zrealizować stawianego przed nim zadania, czyli awansu do europejskich pucharów.
Mimo to władze klubu zdecydowały się przedłużyć umowę z dotychczasowym szkoleniowcem. Ruch ten oceniono pozytywnie - Urban będzie miał szansę na przepracowanie z zespołem pełnego sezonu, poza tym na polskim rynku trudno byłoby znaleźć odpowiedniego następcę.
- Ten zespół musi zmienić charakter, wietrzenie szatni jest konieczne. Przebudowa jest niezbędna i tak się stanie - mówił jeszcze w maju Super Expressowi wiceprezes Piotr Rutkowski, a kuluarach często padało słowo "rewolucja". Na razie jednak nic podobnego nie miało miejsca, choć Lech nie przespał okresu transferowego. Spektakularnych ruchów za duże pieniądze jednak nie było, bo spadek frekwencji i brak awansu do europejskich pucharów zostawiły swój ślad w budżecie.
Odejścia Sisiego, Vladimira Volkova, Krzysztofa Kotorowskiego czy definitywne pożegnanie z Denisem Thomallą nie powinny mieć wpływu na obniżenie poziomu zespołu (w a niektórych przypadkach może być wręcz przeciwnie). Inaczej sprawa wygląda z Marcinem Kamińskim i Gergo Lovrencicsem - choć nie prezentowali oni pod koniec swojej przygody z Kolejorzem wybitnej formy, to niejednokrotnie pokazali, że mogą decydować o obliczu drużyny.
- Nie musimy mieć bardzo szerokiej kadry, bo czeka nas mniej spotkań - nie ukrywał trener Urban. Do tej pory Lecha wzmocniło czterech piłkarzy. Matus Putnocky ma wzmocnić rywalizację w bramce, Lasse Nielsen zastąpić Kamińskiego, a Radosław Majewski i Maciej Makuszewski dać więcej opcji w ofensywie.
Do tej pory nie zdecydowano się na wzmocnienie formacji ataku. Za zdobywanie goli odpowiedzialne będzie zatem trio Marcin Robak - Nicki Bille Nielsen - Dawid Kownacki. O efektach będzie można podyskutować za kilka tygodni, ale obawy kibiców wydają się uzasadnione.
W obecnej kadrze Lecha jest dziewięciu obrońców, ale ten stan nie utrzyma się długo. Paulus Arajuuri już porozumiał się z nowym pracodawcą i niewykluczone, że odejdzie jeszcze latem, a tylko cud mógłby zatrzymać w Poznaniu Tamasa Kadara. W takiej sytuacji na lewej obronie musiałby grać Maciej Wilusz (nominalnie stoper) już prawonożny Robert Gumny.
Większych problemów - nawet po ewentualnym transferze Karola Linettego - nie powinno być w środku pola. Odpowiedzialność za rozbijanie ataków rywali wezmą na siebie Abdul Aziz Tetteh i Łukasz Trałka, a Radosław Majewski i Maciej Makuszewski już w sparingach i Superpucharze pokazali, że mogą dać dużo jakości w ofensywie. Bez walki miejsca w składzie nie odda Darko Jevtić, podobnie jak Dariusz Formella, dla którego najbliższy sezon będzie decydujący w kontekście jego przyszłości w Kolejorzu.
W Lechu obyło się bez rewolucji, potencjał zespołu wydaje się zbliżony do ubiegłorocznego (gdyby pozostali Kadar i Linetty byłby nawet wyższy). Działaczom i trenerom odpadnie wymówka o dużej liczbie spotkań, a w razie problemów sztab będzie mieć sporo czasu na pracę nad mankamentami. Jan Urban i piłkarze otwarcie zapowiadają walkę o mistrzostwo Polski, podobne oczekiwania mają kibice.
Lech oczywiście wymieniany jest w gronie faworytów do tytułu i jego niezdobycie zostanie odebrane przez kibiców jako porażka, a miejsce poza podium zostanie zapewne nazwane katastrofą. Jeśli Kolejorz nie chce popaść w ligową przeciętność i nadal planuje podbój Europy nie ma wyboru - musi sprawić, że kibice znów będą dumni z dobrej gry piłkarzy, Kolejny stracony sezon może bowiem spowodować nieodwracalne straty.