Solna/Niepodległości: wyrwane drzewo leży przy ulicy od blisko roku
Latem ubiegłego roku przebudowywano skrzyżowanie ulicy Solnej i al. Niepodległości w centrum Poznania. W trakcie robót duże auto uszkodziło drzewo rosnące przy skrzyżowaniu. Wyrwane drzewo leży tu do dziś. Firma, w której pracuje winowajca, przestała odbierać korespondencję. Powód? Kara za uszkodzenie tego drzewa to... 60 tysięcy złotych.
Drzewem, które od miesięcy leży przy skrzyżowaniu ulicy Solnej i al. Niepodległości zainteresował się nasz czytelnik. - Od zakończenia przebudowy skrzyżowania Solna/Niepodległości minął długi czas, o ile pamiętam działo się to rok temu! Ogólnie teren posprzątano, zasiano nawet trawę. Wyrugowane wówczas drzewo ułożono na trawniku obok pompy i do dziś Urząd tego nie potrafi sprzątnąć. Moim zdaniem nie świadczy to o kulturze wykonanych robót, nie jest to też wizytówka miejsca tym bardziej dziwne, że obok mamy Urząd Marszałkowski - pisze Paweł.
- Drzewo zostało przewrócone prawdopodobnie przez jednego podwykonawców. Jest to ustalane - mówi Paweł Śledziejowski, prezes Poznańskich Inwestycji Miejskich. Wiedzę na temat tego kto uszkodził drzewa ma natomiast Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Miał to być pracownik firmy z Koła. - Firma przestała odbierać korespondencję, wiadomo dlaczego - tłumaczy Krzysztof Konieczny, kierownik Ochrony Zieleni WOŚ UM. - Nasza kara administracyjna za zniszczenie tego drzewa to 60 tysięcy złotych - dodaje.
Okazuje się, że zwyczajne "usunięcie" drzewa nie jest możliwe. - Wydział prowadził swoje postępowanie administracyjne ponieważ najpierw został złożony wniosek o usunięcie tego drzewa. Decyzji na drzewo, które zostało zniszczone, wydać jednak nie możemy. To jest zupełnie inny tryb, administracyjno-karny - podkreśla Konieczny.
Sprawą najpierw zajęła się policja, a następnie prokuratura. Wskazano, że drzewo jest fragmentem pomnika przyrody, a jego zniszczenie to przestępstwo. Drzewo jest dowodem, a tym samym nie można go ruszyć. - To drzewo leży i wszystkim nam działa na nerwy - mówi Śledziejowski.
Walka o to, by osoba odpowiedzialna za uszkodzenie drzewa poniosła konsekwencje, a tym samym by drzewo mogło stąd zniknąć, cały czas trwa.