Zamknęła dziecko w aucie z kluczykami. Trzeba było wybić szybę
W poniedziałek na jednym z parkingów przy ulicy 28 Czerwca 1956 doszło do nietypowej sytuacji. Właścicielka pojazdu wezwała strażników miejskich, bo w aucie zamknęła małego wnuka z... kluczykami. Dziecko zaczęło przeraźliwie płakać. Konieczne okazało się wybicie szyby.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około południa. Do radiowozu straży miejskiej patrolującego okolice 28 Czerwca 1956 podbiegła kobieta. Prosiła o pomoc, bo w aucie na pobliskim parkingu znajdowało się zamknięte dziecko. - W zamkniętym samochodzie osobowym, na tylnym siedzeniu siedział zapięty w foteliku chłopiec. Z relacji kobiety wynikało, że wcześniej przyjechała z wnukiem do przychodni zdrowia. Po załatwieniu sprawy wrócili do pojazdu. Torebkę i kluczyki od samochodu pozostawiła na fotelu kierowcy i usadziła chłopca w foteliku. Po upewnieniu się, że chłopiec ma bezpiecznie zapięte pasy, zamknęła drzwi samochodu - relacjonuje Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. Tuż po zamknięciu drzwi uruchomiła się blokada, która uniemożliwiła dostanie się do pojazdu.
- Podejmowane próby siłowego dostania się do środka nie powiodły się, a wezwany mechanik nie przyjeżdżał. Sytuacja trwała na tyle długo, że spowodowała przeraźliwy płacz dziecka - dodaje. Kobieta poprosiła więc o rozbicie bocznej szyby, by można było otworzyć drzwi i uwolnić płaczącego malucha. Ostatecznie chłopca wyciągnięto z auta.
Strażnicy przypominają, że robi się coraz cieplej i warto pamiętać o tym, by nie zostawiać dzieci lub zwierząt w samochodzie bez opieki. - Opisane zdarzenie prawdopodobnie było wynikiem awarii technicznej, a opiekunka była cały czas przy dziecku. Jednak niech będzie to apel o rozwagę i rozsądek przy przewożeniu dzieci i zwierząt przed nadejściem wysokich temperatur - kończy Piwecki.