Larwy w czekoladowych cukierkach, upieczona mysz w kurczaku z rożna
W ubiegłym roku laboratorium wojewódzkiego sanepidu w Poznaniu przyjęło 37 skarg na żywność zakupioną w sklepach lub dostarczoną w ramach cateringu. Najczęściej skarżymy się na "zepsucie" produktów spożywczych oferowanych w sklepach. W ekstremalnych przypadkach znajdowano larwy w czekoladowych cukierkach czy grochówce. A to nie koniec.
Jak informuje Ewelina Suska z wojewódzkiego sanepidu, do Laboratorium Badania Żywności i Przedmiotów Użytku tylko w 2015 roku trafiło 37 skarg na żywność. Do laboratorium trafiają próbki środków spożywczych dostarczone głównie przez osoby prywatne. Na co najczęściej się skarżymy? Przede wszystkim na to, że po zakupieniu żywności okazuje się ona "zepsuta" - ma niewłaściwy smak czy zapach. Zgłaszano także gorzki smak zakupionego mleka, kwaśny smak parówki, kromki z pleśnią.
Ekstremalne przypadki to znalezienie w kiełbasie drobiowej i kaszance kawałków folii, a w pestkach dyni - kamyków. Zdecydowanie najgorzej brzmią jednak historie o zanieczyszczeniach biologicznych. - Klienci skarżyli się na obecność żywych szkodników, larw oraz oprzędów stwierdzonych w czekoladzie mlecznej, galaretce w czekoladzie, wyrobie czekoladowanym z nadzieniem orzechowo-czekoladowym, daktylach, a także owadów w butelkowanej wodzie źródlanej. Ponadto przedmiotem interwencji był kurczak z rożna, wewnątrz którego znajdował się gryzoń - upieczona mysz oraz zupa grochowa z obecnością ugotowanej larwy - wymienia Ewelina Suska.
Zdarza się, że mieszkańcy Wielkopolski informują sanepid o podejrzeniu zatrucia po zjedzeniu danego produktu. - Stwierdzono m.in. salmonellę w pstrągu wędzonym oraz w wyrobie ciastkarskim - torcie z dodatkiem bitej śmietany i owoców.
Według sanepidu tylko niektóre z produktów dostarczonych do laboratorium potwierdziły niewłaściwą jakość. - Potwierdzone interwencje załatwiane są według kompetencji zgodnie z procedurami - kończy.