Zaginięcie Ewy Tylman: "jeśli chodzi o okup to bardzo bym się cieszył, gdyby to była prawda"
Minął tydzień od zaginięcia 26-letniej Ewy Tylman. Policja i biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego nie ustają w poszukiwaniach kobiety. Zwiększono nagrodę dla osoby, która przekaże informację o miejscu pobytu Tylman - z 10 do 40 tysięcy złotych. Rozważana jest też kwestia okupu, choć brat zaginionej przyznaje, że może to być "ściema".
Zarówno policja jak i biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego cały czas poszukują zaginionej Ewy Tylman. W poniedziałek nad ranem minął tydzień od momentu, w którym widziano ją ostatni raz. W niedzielę Krzysztof Rutkowski zorganizował konferencję, na której informował o postępach w sprawie.
Na konferencji pokazano m.in. nagranie z monitoringu, na którym widać mężczyznę w niebieskiej kurtce - samego. To kolega Tylman, z którym była widziana na ulicy Mostowej około 3:20. Nowe nagrania z monitoringu pochodzą z 3:32 i 3:35. Na pierwszym widać mężczyznę schodzącego z mostu św. Rocha i idącego w stronę hotelu Ibis. Na drugim - ten sam mężczyzna stoi przy wejściu do kamienicy na ul. Kazimierza Wielkiego i wykonuje połączenie telefoniczne. Nie wiadomo z kim rozmawia.
Także w niedzielę poinformowano, że zwiększona zostaje nagroda za przekazane informacji o miejscu pobytu zaginionej kobiety. Do tej pory było to 10 tysięcy złotych. Obecnie jest to już 40 tysięcy złotych.
Odniesiono się również do SMS-a, jaki trafił do rodziny zaginionej Tylman. Domniemani porywacze domagają się w nim 500 tysięcy złotych i żądają wykonania przelewu na dwa konta (w SMS-ie podano numery kont oraz imiona i nazwiska ich właścicieli). Krzysztof Rutkowski zaznacza, że SMS jest dosyć "dziwny" jak na wysłany przez porywaczy. Osoba, która go wysłała, ma zweryfikować czy faktycznie porwała Ewę - dosyłając choćby plik video, na którym widać dziewczynę.
- Jeśli chodzi o okup to bardzo bym się cieszył, gdyby to była prawda, bo pieniądze w tym przypadku to żaden problem, ale jak wiadomo może to być ściema bo hien żerujących na ludzkiej tragedii na tym świecie nie brakuje - wyjaśnia Piotr Tylman, brat zaginionej.
W internecie, m.in. na facebookowym profilu "Zaginęła Ewa Tylman" internauci cały czas zastanawiają się nad tym, co mogło się stać w poniedziałek nad ranem. Brat kobiety prostuje pewne "teorie". - Rozwiązuję pewną kwestię, bo nie mogę już dłużej tego czytać. Chłopak Ewy jest poza wszelkim podejrzeniem 100%. I tyle w temacie - podkreśla Piotr Tylman. Internauci zastanawiają się także dlaczego jeden z mężczyzn (chłopak dziewczyny) odmówił badania wariografem. - On jest na silnych lekach uspokajających i pod opieką psychologa bo nie radzi sobie z tą sytuacją (postawcie się na jego miejscu - tyle oskarżeń), więc psycholog mu odradził badanie. Mogłoby go błędnie czymś obciążyć. Zapewne podda się badaniu w innym czasie - tłumaczy brat Ewy Tylman.
Krzysztof Rutkowski zapowiedział w niedzielę, że w poniedziałek odbywać się będą kolejne poszukiwania kobiety w rejonie Warty. Tym razem w ich trakcie wykorzystywany będzie pies wyszkolony do wykrywania ludzkich zwłok. Sprawdzać rzekę mają także nurkowie. Rutkowski nie ujawnił, w którym miejscu oraz o której godzinie poszukiwania się rozpoczną - nie chce, by działania "utrudniała" mu policja.
TU znajdziesz szczegółowe informacje na temat zaginionej oraz dane kontaktowe do policji.
Najpopularniejsze komentarze