Reklama
Reklama

"Cud" w poznańskim szpitalu. U 14-latka w ciężkim stanie zniknęły komórki nowotworowe

fot. siepomaga.pl
fot. siepomaga.pl

Takie sytuacje zdarzają się wyjątkowo rzadko, dlatego lekarze nie kryją zdziwienia. 14-letni Piotrek Bartkowiak jeszcze dwa tygodnie temu miał niewielkie szanse na przeżycie - cierpi na białaczkę. Lekarze przygotowywali rodzinę na najgorsze. W ubiegłym tygodniu okazało się, że nastąpiła remisja choroby - wszystkie komórki nowotworowe zniknęły. - Wiemy, że Bóg działa - mówi mama nastolatka.

Historia choroby dziś 14-letniego Piotrka zaczyna się 3 lata temu. Gdy nagle zaczął częściej chorować i robił się słabszy, przeprowadzono szereg badań. Okazało się, że cierpi na białaczkę szpikową. I choć z chorobą udało się wygrać, po kilku miesiącach "spokoju", w ubiegłym roku, zaatakowała ponownie. Niestety białaczka była coraz bardziej odporna na leczenie.

Siedem dni niezapomnianych muzycznych wrażeń? To musi być CZAS NA TEATR! Pobierz aplikację już teraz i odkryj szczegółowy program: spektakle, koncerty, spotkania i wiele więcej!
REKLAMA


Nie udało się znaleźć dawcy szpiku, podejmowano więc kolejne próby leczenia. W czerwcu tego roku nastąpiła kolejna wznowa choroby - tym razem białaczka kompletnie nie reagowała na leczenie. Okazało się, że choroba jest bardzo zaawansowana. Stwierdzono 99% komórek nowotworowych.

- Dwa tygodnie temu lekarze wzięli mnie na rozmowę i powiedzieli, że będą szykować Piotrka na pobyt w domowym hospicjum. Przygotowywali nas na jego śmierć. Zaznaczali, że nie wiadomo czy Piotrek dożyje pobytu w hospicjum - mówi Agnieszka Bartkowiak, mama nastolatka. - Następnego dnia po tej rozmowie w izolatce, w której przebywa Piotrek, pojawił się ksiądz. Odprawił m.in. sakrament namaszczenia chorych. Odbyła się modlitwa za chorych. I stał się cud - dodaje.

Tydzień temu Piotrek przeszedł badania. - Okazało się, że wszystkie komórki nowotworowe zniknęły, a jego szpik sam zaczął pracować. Lekarze są tym bardzo zaskoczeni. Syn przechodził chemioterapię, ale już dawno temu i trudno mi uwierzyć, że to wynik chemioterapii - tłumaczy. - Wiemy, że Bóg działa. Zniknęły nie tylko komórki nowotworowe, ale też bakteria, która znajdowała się we krwi Piotrka. Była tam od miesiąca i po niej też nie ma śladu - zaznacza.

We wtorek Piotrek przeszedł skomplikowaną operację. - Miał naciek białaczkowy na żebra, na płuco i na nerwy barkowe. Operacja się udała i we wtorek synowi usunięto pół płuca. Piotrek jest obecnie w śpiączce farmakologicznej, ale jego stan jest stabilny. Po prostu śpi i przynajmniej nic go nie boli - wyjaśnia mama chłopca.

Niektórzy mogą znać historię Piotrka z portalu siepomaga.pl. Niedawno zbierano na nim pieniądze na spełnienie "ostatniego" marzenia nastolatka. - Piotrek zamarzył sobie elektryczny pojazd, coś jak hulajnoga. Jego koszt to około 10 tysięcy złotych. I ku naszemu zdziwieniu pieniądze na zakup sprzętu zebrano w internecie w kilka dni. Piotrek już widział ten pojazd, został nam bardzo szybko przekazany, bo istniała obawa, że może nie zdążyć go zobaczyć. Dziś hulajnoga na niego czeka.

Jak podkreśla Agnieszka Bartkowiak, syn wierzy, że wyzdrowieje. - On nawet mówi do mnie "matka daj spokój, będzie dobrze". Wierzy w to - kończy.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

2℃
-3℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
17 km
Stan powietrza
PM2.5
21.90 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro