Polska skarbówka jest najdroższa w Europie
Polski aparat skarbowy jest zdecydowanie najkosztowniejszą tego typu instytucją w regionie. Jak wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), na fiskus przeznaczane jest 1,6 proc. z całkowitej kwoty zebranej przez niego w podatkach.
Dane przytoczyła Rzeczpospolita, powołując się na raport "Tax Administration 2015". W Niemczech te koszty to 1,35 proc., a w Wielkiej Brytanii 0,73 proc. "Drożej" jest tylko w Japonii (1,74 proc.) oraz Arabii Saudyjskiej (1,62 proc.). Dane obejmują okres do 2013 roku. Tymczasem np. w budżecie na kolejny rok zaplanowano 335,6 mld zł przychodów z tytułu podatków. Administracja skarbowa pochłonie 6,3 mld (1, 88 proc.).
Przyczyny takiego stanu rzeczy są dwie: pierwszy to nieszczelny system podatkowy. Luki w VAT i CIT szacuje się na ok. 93 mld zł. Gdyby udało się zatrzymać te pieniądze w budżecie, koszty działania fiskusa w stosunku do zebranych podatków spadłyby poniżej 1 proc.
Problem leży również w czynniku ludzkim. Pomimo inwestycji w IT wciąż wielu urzędników zajmuje się ręcznym wpisywaniem danych do systemu. Brakuje również ekspertów m.in. w dziedzinie międzynarodowych instrumentów podatkowych.
W polskim fiskusie pracuje 48,5 tyś osób, więc każdy zbiera średnio 4,52 mln zł. W Niemczech urzędników jest 2,3 razy więcej, jednak praca każdego z nich warta jest 20 mln złotych.
Zdaniem ekspertów receptą na problemy fiskusa jest jego organizacja, musi ona być jednak połączona z uproszczeniem systemu podatkowego. Inaczej urzędnicy wciąż będą marnować czas np. na dochodzenia w sprawach wartych kilka złotych czy robić naloty na niewydających paragonów kioskarzy.