Szczupaki mają uratować jezioro Swarzędzkie
Akcja ratowania jeziora Swarzędzkiego trwa od trzech lat. Zbiornik zanieczyszczają spływające do niego ścieki. Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego, którzy kontrolują akcję zakładają, że proces leczenia jeziora potrwa jeszcze dziesięć lat.
Dziś dzieci ze swarzędzkich szkół wypuszczały do jeziora szczupaki. Szczupaki mają podwodną misję: zjadają narybek płotek, karasi i leszczy, który utrudnia rekultywację jeziora - Narybek zjada nam zooplankton czyli to co kupujemy zwykle do karmienia rybek w akwarium - mówi Stanisław Podsiadłowski z Uniwersytetu Przyrodniczego.
Kiedy plankton znika, pojawiają się niebezpieczne dla zdrowia sinice. Wtedy przezroczystość wody w lecie spada do około czterdziestu centymetrów i nie można się kąpać - Sinice wytwarzają toksyny, co jest bardzo niebezpieczne dla ludzi kąpiących się, ale również dla tych, którzy łowią ryby. Toksyny kumulują się w mięśniach ryb, a to może być bardzo niebezpieczne - mówi Ryszard Gołdyn z UAM.
W jeziorze Swarzędzkim od dwóch lat nie ma już zakwitów sinicowych. Są za to okrzemki, zielenice, kryptofity - niegroźne dla człowieka. Od ubiegłego roku można się kąpać w jeziorze. To efekt akcji, prowadzonej pod czujnym okiem poznańskich naukowców, którzy walczyli z zanieczyszczeniem jeziora.
Do akcji już po raz kolejny włączyli się najmłodsi, którzy wypuszczali ryby do jeziora. Każdemu szczupakowi dzieci nadawały imiona - Jak będzie więcej ryb to więcej życia przetrwa - mówi jeden z chłopców. Naukowcy przyznają, że chociaż przezroczystość wody w jeziorze urosła z czterdziestu centymetrów do półtora metra, to wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia. Według ich obliczeń misja ratowania jeziora zakończy się w pełni za dziesięć lat.
Najpopularniejsze komentarze