Ogromne korki w mieście: jak rozwiązać ten problem?
Dodano czwartek, 2.10.2014 r., godz. 12.55
Poznań od kilku dni zmaga się z komunikacyjnym horrorem. W środę zakorkowane było praktycznie całe miasto. Jak rozwiązać ten problem?
Przełom września i października to w największych miastach kraju początek roku akademickiego. Wiąże się to nieuchronnie ze wzrostem liczby samochodów na ulicach - coraz więcej studentów zamiast tramwaju czy autobusu wybiera własny środek lokomocji. Jak wyliczył dostawca nawigacji NaviExpert, ruch na ulicach Poznania w ostatni poniedziałek i wtorek był o 26% wolniejszy, niż w analogicznych dniach drugiej połowy września. Stolica Wielkopolski wypadła pod tym względem najgorzej ze wszystkich badanych miast.
- Na podstawie naszych badań przeprowadzonych 29 i 30 września w godzinach popołudniowego szczytu w największych miastach w Polsce możemy powiedzieć, że najbardziej zwolnił Poznań. Po stolicy Wielkopolski jeździło się w tych dniach o 26% wolniej niż pokazuje średnia z poniedziałków i wtorków z drugiej połowy września tego roku. Wpływ na to mogą mieć jednak nie tylko studenci, ale i Polagra, czyli jedne z największych targów, które właśnie w poniedziałek rozpoczęły się w Poznaniu. Warto jednak zaznaczyć, że podobne badania przeprowadzaliśmy także we wcześniejszych latach i wówczas, nawet gdy nie było w Poznaniu trwających targów, wyniki dla miasta były zbliżone do tegorocznych - powiedziała Katarzyna Przybylska z firmy Naviexpert.
Taka sytuacja nie dziwi dr Jeremiego Rychlewskiego, eksperta do spraw inżynierii ruchu. Jego zdaniem winny jest w dużej mierze system sterowania ruchem na poznańskich skrzyżowaniach. - Światła nie zawsze są optymalnie ustawione. Mamy na przykład sytuacje, gdzie nie pozwalają one wszystkim zjechać ze skrzyżowania i te pojazdy potem blokują ruch strumieni poprzecznych, co powoduje bardzo dużą stratę na przepustowości - powiedział. - System reagowania daje czasem zbyt dużo światła czerwonego, więc tutaj jest element do poprawy. Jest on również mocno zdekapitalizowany. Bardzo dużo czujników po prostu nie działa. W takiej sytuacji trudno mówić o efektywnym zarządzaniu ruchem - dodał.
Jaka jest zatem recepta na problemy komunikacyjne? - Odpowiednia polityka transportowa - stwierdził krótko Rychlewski. - Jeżeli mamy zapisane, że dajemy priorytet dla układów obwodowych, czyli tak zwanych ram, to nie może być tak, że mamy "zapchany" most Dworcowy i wlot na niego z ramy dostaje dwa razy mniej zielonego światła, niż wlot z innej ulicy. Tutaj mamy wyraźne złamanie zasad zapisanych w polityce transportowej - ocenił.
Rychlewski podkreśla, że już od wielu lat wiadomo, że Poznania, podobnie jak miast Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych czy Japonii, nie stać na zapewnienie samochodom ciągłego, płynnego przejazdu. - Wyjątkiem są może Katar czy Dubaj - stwierdził. - To, co możemy robić, to zapewnić szybki czas przejazdu, ale pod warunkiem, że na niektórych odcinkach będzie on realizowany transportem zbiorowym i to jemu gwarantować płynny ruch. To już jednak powodowałoby, że w niektórych miejscach samochody musiałyby stać w zatorach - dodał.
Zdaniem Rychlewskiego w Poznaniu należy większy priorytet przypisać komunikacji zbiorowej. Jako przykład podaje ulicę Grunwaldzką, gdzie tramwaje dzielą pas ruchu z samochodami, choć zdaniem ekspertów nie jest to konieczne. - Do tego mamy problemy z PEKĄ i po prostu pasażerowie gremialnie płacą drożej za bilety, ponieważ nie potrafili się oni przystosować do tego nowego systemu, albo zrezygnowali, bo były z nim ogromne problemy. Tramwaj jeździ coraz wolniej, bo system sterowania jest gdzieś tam podkręcany, żeby jednak ułatwić ruch samochodom, a nie tramwajom. Nie mamy bus-pasów. Naramowice muszą czekać na jakiekolwiek rozwiązanie transportowe, bo ważniejsza jest odbudowa Estakady Katowickiej, która i tak kończy się mało przepustowym Rondem Rataje. Ludzie wybierają to, co im prezydent oferuje - zakończył Rychlewski.
Najpopularniejsze komentarze