Odstrzał dzików w Poznaniu: "inne metody zawiodły"
W niedzielę pisaliśmy o odstrzale dzików, jaki prowadzono w niedzielny poranek na poznańskim Piątkowie. Zaalarmowała nas jedna z mieszkanek okolicy, którą zaniepokoił widok myśliwych z bronią. Wydział Zarządzania Kryzysowego zapewnia, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem, a odstrzał jest prowadzony, bo inne metody zawiodły.
W niedzielę około godziny 10.00 rano pomiędzy osiedlem Marysieńki oraz ulicami Hulewiczów i Mateckiego prowadzono odstrzał dzików. Mieszkańcy okolicy skarżyli się, że dwóch mężczyzn z bronią poruszało się w pobliżu zabudowań i strzelali do zwierząt. Jednego dzika udało się im odstrzelić. Zdaniem mieszkańców mogło tu dojść do tragedii - nikt bowiem nie poinformował ich o akcji.
Maciej Kubiak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta zapewnia, że cała akcja odbyła się zgodnie z prawem. - Teren pomiędzy ulicami Hulewiczów i Mateckiego, na którym prowadzono odstrzał, położony jest w odległości 100 metrów od zabudowań. Dodatkowo był to niedzielny poranek, a więc na ewentualnych spacerach nie było jeszcze mieszkańców - mówi. - Za każdym razem o akcji informowana jest policja i to policja podejmuje decyzję o ewentualnym zabezpieczeniu terenu - dodaje.
Mieszkańcy nie są informowani o takich akcjach ze względów... bezpieczeństwa. - Sami policjanci przyznali nam, że informacja o odstrzale może powodować zainteresowanie mieszkańców akcją, a przez to może dochodzić do niebezpiecznych sytuacji - zaznacza. Dodatkowo Kubiak podkreśla, że odstrzał to nie polowanie. - Doświadczeni myśliwi mają prawo strzelać do dzików z odległości nie większej niż 15-20 metrów. Nie ma więc mowy o latających w okolicy kulach.
Miasto zdecydowało się na odstrzał, ponieważ żadne inne metody walki z dzikami wkraczającymi do miasta nie przyniosły rezultatów. - W styczniu straż miejska odebrała 28 zgłoszeń o dzikach pojawiających się w mieście. W lutym było ich już ponad 60. Stosowaliśmy repelenty, odłownię, ale to nie przynosiło rezultatów. Można dzika uśpić, ale odbywa się to przy użyciu silnego narkotyku, który może być zabójczy dla człowieka. Nawet kropla na skórze może doprowadzić do śmierci. Dla zwierząt natomiast środek ten nie jest zabójczy. Nie chcemy go stosować ze względu na to, że fiolka może wpaść w trawę, a później ktoś może ją podnieść. Odstrzał redukcyjny jest bezpieczniejszym rozwiązaniem dla mieszkańców - zapewnia.
Obecnie specjaliści zajmujący się dzikami w mieście znają już ścieżki, jakimi poruszają się zwierzęta. - W piątek wieczorem kilka dzików porządnie wystraszyło osoby przebywające na pętli komunikacyjnej na osiedlu Sobieskiego. Stąd decyzja o niedzielnym odstrzale. Działamy na bieżąco, 24 godziny na dobę. Dzikami zajmuje się firma, która ma podpisaną umowę z miastem. Umowa kończy się pod koniec marca, ale już mamy uzgodnioną nową, na cały kolejny rok - kończy.
Najpopularniejsze komentarze