Gołąb lecący z Hanoweru zatrzymał się w Poznaniu

Gołąb pocztowy, który wyruszył w lot z Hanoweru na Śląsk zatrzymał się na odpoczynek na jednej z poznańskich działek. Wyczerpany ptak potrzebował odpoczynku.

Gołąb wylądował na działce Sebastiana w poniedziałek w godzinach wieczornych. - Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że gołąb był oswojony, wchodził do domu, chodził za moim ojcem - tłumaczy. Udało się go złapać. - Miał na nogach dwie obrączki, tata domyślił się, że jest to gołąb pocztowy. Postanowiliśmy dać mu jeść i napoić, był bardzo zmęczony. Noc spędził w klatce zrobionej z plastikowej skrzynki na jabłka.

Jak się okazało, na obrączkach umieszczono imię właściciela gołębia, a także telefon kontaktowy. - W słuchawce odezwał się głos mężczyzny zaciągającego śląską gwarą. Tłumaczył, że gołąb leci z Hanoweru, prosił żeby nakarmić gołębia i napoić i wypuścić wcześnie rano. Gołąb noc z wtorku na środę przespał w klatce obstawionej leżakami w obawie przed kotami i w środę o 5:30 ruszył w dalszą drogę - relacjonuje Sebastian. Gołąb odleciał, ale po kilku godzinach... wrócił. - Jak będzie trzeba to odwiozę tego gołębia właścicielowi - zapowiada Sebastian.

Możliwe jednak, że nie będzie to konieczne. - Jeśli gołąb wrócił oznacza to, że nie zregenerował jeszcze sił i musi odpocząć. Może to zająć nawet kilka dni - wyjaśnia Zbigniew Szczubełek z Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych w Poznaniu. - Trzeba zapewnić mu dostęp do wody i pożywienia. Najlepiej do pożywnych nasion. Gdy odpocznie i będzie gotowy do dalszego lotu na pewno odleci - dodaje.

Gołębie pocztowe posiadają niezwykły zmysł orientacji i umiejętność powracania do gołębnika z dużych odległości. Są bardzo wytrzymałe - przy dobrych warunkach pogodowych mogą przelecieć nawet 1000 kilometrów w jeden dzień. Potrafią wrócić do gołębnika z odległości nawet 2000 kilometrów.