Sarna uwięziona na PST
Od kilku dni w wykopie Poznańskiego Szybkiego Tramwaju mieszka sarna. Żeruje pomiędzy stacjami Kurpińskiego i Szymanowskiego. Motorniczy MPK martwią się, aby nie wpadła pod tramwaj lub nie padła z głodu. Miejscy leśniczy uznali jednak, że nie będą jej łapać.
- Jeżdżę trasą PST. Po raz pierwszy zauważyłem tę sarnę półtora tygodnia temu. Stwierdziliśmy z kolegami, że to w zasadzie jelonek. Widujemy go cały czas - mówi Jakub Krasowski, motorniczy MPK. - Na pewno jest przestraszony i dlatego pozostaje w obrębie wykopu. Boję się, że w końcu wpadnie pod samochód lub tramwaj. Już raz musiałem przez niego hamować - dodaje. Motorniczy MPK wiedzą dokładnie, gdzie sarna nocuje i żeruje. Gdy Jakub Krasowski dojeżdżał dziś po 14.00 do pętli na Sobieskiego, zauważył tylko jej ślady. Przeszła na zachodnią stronę wykopu, tam gdzie mieszkańcy osiedla spacerują z psami.
- Sprawę sarny z PST zgłaszały mi już dwie osoby. Motorniczy oraz mieszkanka osiedla - mówi Jurek Duszyński z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Straż Miejska odesłała nas do leśniczego, ale my mamy wobec niego pewne obawy - dodaje. - Zajmuję się prawami zwierząt przez wiele lat. Tak naprawdę nie wiemy, co się później dzieje z usuwanymi z miasta sarnami czy dzikami... - przestrzega Jurek Duszyński. Jakub Krasowski się niecierpliwi: - Zgłosiłem sprawę Straży Miejskiej w święta. Codziennie z tramwaju tę sarnę widzą setki ludzi. Nikt od półtora tygodnia nie reaguje. Taka znieczulica...
Dlaczego sarnie nikt jeszcze nie pomógł? - Nikt nie będzie ryzykował gonienia jej po stromej, zaśnieżonej skarpie. Nie możemy jej płoszyć, by nie wybiegła pod samochody. Nie dosięgnie jej usypiająca broń palmerowa - mówi Jarosław Nowak, z-ca dyr. Zarządu Zieleni Miejskiej ds. lasów. - Powstała dziwna sytuacja. Leśnicy obserwowali tą sarnę przez półtora tygodnia i stwierdzili, że ona się tam doskonale ma. Żywi się rosnącymi na zboczach krzakami. Kondycyjnie nic jej nie jest. Widać, że absolutnie się nie boi, bo zamiast się miotać, swobodnie się przemieszcza i żeruje - wyjaśnia Jarosław Nowak.
ZZM ma zadanie usuwać z terenów miasta tylko te zwierzęta, którym grozi niebezpieczeństwo albo same zagrażają ludziom, jak np. dziki. Leśniczy stwierdzili, że sarny z PST to nie dotyczy i po konsultacji z weterynarzem odstąpili od łapania zwierzęcia. - Niestety, albo ta sarna w końcu się znudzi, obeżre te krzaki i wyjdzie tą samą drogą którą przyszła, czyli od strony pętli na Sobieskiego, albo wpadnie pod tramwaj czy samochód - podsumowuje Jarosław Nowak. A więc póki co, w wykopie PST będzie mieszkać sarna.
Najpopularniejsze komentarze