Pojechali na "wieczorynkę" do szpitala z cierpiącą 12-letnią córką. Nie mieli książeczki zdrowia, więc rejestratorka odmówiła zapisania dziecka do lekarza
W Lesznie.
Jak opisuje elka.pl, do sytuacji doszło w weekend. W sobotę wieczorem 12-latka zaczęła coraz gorzej się czuć. Miała wysoką gorączkę, do tego ból gardła i wymioty. Nastolatka nie mogła mówić i przełykać wody. O 3.30 w nocy z soboty na niedzielę rodzice podjęli decyzję, by córkę zabrać do leszczyńskiego szpitala, gdzie mieści się nocna i świąteczna opieka zdrowotna.
Na miejscu rodzice opisali objawy ich córki rejestratorce. To ich wysłuchała i poprosiła o książeczkę zdrowia dziecka. Ojciec dziewczyny przyznał, że o tym nie pomyślał, ale podał numer PESEL córki oraz okazał swój dokument tożsamości. Recepcjonistka była nieugięta i stwierdziła, że jeśli nie ma dokumentu potwierdzającego tożsamości nastolatki, nie zostanie ona przyjęta przez lekarza. - Zaproponowałem jeszcze, że żona z córką zostaną, a ja pojadę do domu po dokumenty, ale ponownie usłyszałem, że to niemożliwe. Byliśmy 2 metry od gabinetu lekarza, a mimo to musieliśmy wrócić do domu i przez to niepotrzebnie straciliśmy czas, denerwując się o zdrowie naszej córki - relacjonuje w rozmowie z lokalnym portalem mężczyzna.
Rodzina zapakowała się więc ponownie do auta, pojechała do domu w gminie Krzemieniewo i o 5.00 wróciła do szpitala. Wówczas, już z książeczką zdrowia, 12-latka została przyjęta. Dostała receptę na leki, a lekarka profesjonalnie się nią zajęła. Rodzice nie rozumieją jednak podejścia recepcjonistki. Zgodnie z przepisami, książeczka zdrowia dziecka nie jest obowiązkowa w takiej sytuacji.
Szpital przyznał już, że było to niewłaściwe zachowanie ze strony pracownicy. Lekarz miał nie wiedzieć o tym incydencie, a recepcjonistkę oraz inne osoby tam pracujące poinstruowano w tych kwestiach. Do takiej sytuacji ma więcej nie dojść.
Najpopularniejsze komentarze