Podwójne zabójstwo pod Międzychodem. Prokuratura chce umorzenia postępowania

Zakończyła się obserwacja psychiatryczna.

O sprawie pisaliśmy wielokrotnie na łamach epoznan.pl. 29 marca w powiecie międzychodzkim doszło do dwóch zabójstw. Najpierw zginął 22-letni grafik komputerowy z Muchocina, a następnie 45-letnia kobieta z Międzychodu. Sprawca poruszał się samochodem należącym do zamordowanego 22-latka, którego mieszkanie podpalił, by zatrzeć ślady. Auto następnie porzucił w lesie, ruszyła policyjna obława, w którą zaangażowanych było kilkuset policjantów. W końcu, po nieco ponad dobie, podejrzewany o zabójstwa 24-letni Marcin W. sam zgłosił się na komendę w Międzychodzie, gdzie został zatrzymany. Już następnego dnia został doprowadzony do Prokuratury w Poznaniu, gdzie przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Mężczyzna został aresztowany na 3 miesiące. Wśród motywów zbrodni nieoficjalnie wymieniało się nieszczęśliwą miłość lub zemstę za składanie zeznań przez świadków.

Mężczyznę udało się przesłuchać dopiero na początku czerwca. Miał odtworzyć przebieg zbrodni. "Powiedział też, że żałuje tego, co zrobił. Motywu zbrodni nie podał" - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.

Od początku wiadomo było, że Marcin W. wcześniej przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Miał odstawić leki. Zalecono, by został zbadany przez biegłych psychiatrów. Jak dziś informuje Radio Poznań, zakończyła się kilkutygodniowa obserwacja 24-latka. Zapadły nowe decyzje. "Kierujemy do sądu wniosek o umieszczenie go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym" - powiedział dziennikarzom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak. "Zgodnie z przekazanymi nam przez biegłych wnioskami ich opinii sądowo-psychiatrycznej w chwili popełnienia zarzucanych mu przestępstw, był niepoczytalny, więc sprawa została w prokuraturze zakończona. Teraz będzie sąd procedował w zakresie umorzenia postępowania i umieszczenia w zakładzie zamkniętym psychiatrycznym" - dodał. Podkreślił, że jeśli tak się stanie "będzie to pobyt bezterminowy".