Kultowa impreza na zawsze zniknie z mapy Poznania?
Chodzi o Sąsiedzki Sylwester na Łazarzu.
Jeszcze 7 - 8 lat temu mieszkańcy tej łazarskiej okolicy obawiali się sylwestrowej nocy i wandali. Każdego roku dochodziło tu bowiem do incydentów - palono meble na ulicy, awanturowano się z policjantami i rzucano w nich petardami czy butelkami. Zerwać z tą niechlubną tradycją postanowili sami mieszkańcy.
W Sylwestra 2015 roku pierwszy raz zorganizowano tu imprezę sąsiedzką, nie zabrakło nawet palenia kanapy, ale artystycznej. Od tego momentu co roku odbywał się tu sąsiedzki Sylwester. W tym roku może go jednak już nie być.
Jak przypomina portal Lazarz.pl, na początku roku zaszły zmiany. Organizatorzy imprezy z Otwartej Strefy Kultury nie prowadzą już Inkubatora Kultury Pireus, przenieśli się do stolicy. Sylwestra na Łazarzu może już nie być.
"Jak co roku miasto nie przeznaczyło dla nas środków. Jedyne fundusze jakie mamy to pieniądze od Rady Osiedla Św. Łazarz - 10 tys. zł, które nie wystarczą nawet na nagłośnienie i zapewnienie ochrony. Sam koszt nagłośnienia to 6 tys. zł" - mówi w rozmowie z portalem Lazarz.pl Łukasz Trusewicz. "Na dodatek urzędnicy przerzucali na nas sprzątanie całej ulicy Małeckiego wraz z Rynkiem Łazarskim. Próbowano też przerzucić na nas koszty. Na dodatek usłyszeliśmy, że jest to prywatna impreza. Miasto nie rozumie jednak dlaczego ten sylwester był potrzebny. Może lepszym rozwiązaniem dla urzędników jest obstawianie ulic policjantami" - dodaje
Nie wiadomo, czy na ten cel przeznaczone zostaną też środki z Rady Osiedla Święty Łazarz. Co roku było to 10 tysięcy złotych. "Decyzje jeszcze nie zapadły. Nie wiemy jeszcze czy wydarzenia może nie zorganizuje inny podmiot. Być może przeniesiemy środki na organizację innego zadania" - tłumaczy Andrzej Janowski, przewodniczący Zarządu Osiedla Św. Łazarz.
Najpopularniejsze komentarze