Reklama

Pojechał z 4-letnim dzieckiem do "wieczorynki" i... się nasłuchał. Zaspany lekarz go zignorował, okazało się, że dziecko ma boreliozę

fot. Szpital Kalisz / FB
fot. Szpital Kalisz / FB

Do zdarzenia doszło w Kaliszu.

Jak opisują faktykaliskie.info, czytelnik portalu wybrał się ze swoim 4-letnim dzieckiem w nocy z 1 na 2 lipca do punktu Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej (popularnie zwanego wieczorynką) przy Kaliskim Szpitalu. Dziecko 10 dni wcześniej miało usuwanego kleszcza z pachwiny. Powodem nocnej wizyty było pojawienie się dużego zaczerwienienia w miejscu usunięcia kleszcza, ale też temperatura i bóle brzucha, na które skarżyło się dziecko. Rodzice podejrzewali, że może chodzić o boreliozę, dlatego chcieli działać szybko.

Gdy przyjechali do wieczorynki, okazało się, że są w punkcie jedynymi osobami oczekującymi na udzielenie pomocy. Gdy głośno powiedzieli "dzień dobry" w budynku, w końcu pojawił się "lekarz", który nie miał żadnego identyfikatora i nie chciał się przedstawić. Przywitał rodzinę słowami "Ludzie, o tej godzinie przyjeżdżacie?". Miał sprawiać wrażenie zaspanego. Lekarz miał zadawać pytania - dlaczego nie przyjedzie z tym w dzień, dlaczego dziecko nie śpi, a na koniec, gdy obejrzał miejsce usunięcia kleszcza miał skwitować, "Ludzie, z takim czymś przyjeżdżacie do mnie w nocy?". Nie wydał zaleceń, nie sporządził żadnej notatki.

Ostatecznie rodzice w poniedziałek pojechali z dzieckiem na prywatną wizytę do lekarza, który potwierdził ich przypuszczenia - to borelioza. Dziecko dostało antybiotyk na 3 tygodnie.

Kaliski szpital został poinformowany o sytuacji - postępowanie wyjaśniające trwa. Rodzice sami ustalili dane osobowe lekarza, który ich przyjmował. Złożyli na niego skargę do szpitala i Rzecznika Praw Pacjenta.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

24℃
13℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
8.40 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro