Matka potrącona przez auto, warchlaki zamieszkały na osiedlowym trawniku. Nikt nie wie, co się z nimi stanie
Wracamy do sprawy z Koziegłów.
W tej sprawie w poniedziałek napisało do nas kilku mieszkańców osiedla Leśnego w podpoznańskich Koziegłowach. Jednym z nich jest Marcin. - Młode warchlaki chodzą pod blokiem w Koziegłowach, ich matka została potrącona przez samochód. Było ich 7, teraz są 4. Weterynarz odsyła do nadleśnictwa, nadleśnictwo mówi, że taka ich natura i będą musiały zdechnąć, ale jak chcę to mogę zadzwonić do kół łowieckich, bo one są od zwierząt, a nadleśnictwo jest od roślin. Ręce opadają na znieczulicę, każdy narzeka na dziki i nikt nie widzi krzywdy. Ja sam nic nie zdziałam - napisał.
Wykonaliśmy od rana we wtorek sporo telefonów w tym temacie. Wiemy, że we wtorek Urząd Gminy jest nieczynny, dlatego urzędnicy nic z tym obecnie nie zrobią. Działania zapowiada Zarząd Osiedla Leśnego - w czwartek ma kontaktować się z gminnymi urzędnikami.
Wiemy też, że na miejscu byli policjanci oraz strażnicy gminni. - Kontaktowano się z Kołem Łowieckim w sprawie warchlaków - mówi nam Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji. - Ustalono, że choć matka porzuciła te zwierzęta, musi je dokarmiać jakaś inna locha. Warchlaki są tam bowiem już od kilku dni i bez pokarmu od lochy by nie przetrwały - dodaje. Sprawę komplikuje afrykański pomór świń (ASF), który uniemożliwia odłowienie warchlaków i przetransportowanie ich w inne miejsce. - Na wtorek zaplanowano podjęcie próby kontaktu z Inspekcją Weterynaryjną w sprawie tych zwierząt - kończy.
W Nadleśnictwie Łopuchówku usłyszeliśmy we wtorek, że dzikie zwierzęta pojawiające się w mieście to nie temat dla leśniczych. - Zdaję sobie sprawę, że mieszkańcy są wrażliwi na los zwierząt, ale są to dzikie zwierzęta. To naturalny cykl życia - mówi nam Piotr Szyszko, zastępca nadleśniczego.
Ustaliliśmy, że gmina może reagować w przypadku dzikich zwierząt pojawiających się w mieście, ale w sytuacji, gdy zwierzęta stwarzają zagrożenie dla mieszkańców lub są chore. Warchlaki są natomiast zdrowe i nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Gminni urzędnicy mogą więc mieć związane ręce. Być może warchlaki trzeba będzie po prostu uśpić.
Najpopularniejsze komentarze