Dyrektorka szkoły, która zarządziła ewakuację: to były sekundy. Dach spadł tuż za nami
Przytomność umysłu Danuty Mikołajczak prawdopodobnie uratowała życie i zdrowie uczniów.
To dyrektorka Zespołu Szkół im. Jana Kochanowskiego na osiedlu Pod Lipami, gdzie we wtorek doszło do zawalenia się dachu hali sportowej. Jak sama mówiła, podczas jednej z przerw została powiadomiona o przeciekach.
- Chyba dostałam sygnał "z góry". Mimo nawału pracy zdecydowałam, że pójdę sama obejrzeć to, co mi zgłosiła. Kiedy weszłam [na teren hali - red.], dzieci jak zwykle przygotowywały się [do zajęć - red.], biegały po korytarzu - opisywała przed kamerą TVN24.
Na podłodze zbierała się woda, więc w obawie np. o złamanie nogi przez któregoś z uczniów, poprosiła nauczycieli o zbieranie swoich grup. - Kiedy poszłam obejrzeć wszystkie segmenty sali, gdzie już leciało i było bardzo mokro, to już były sekundy. Nie wiem, jak szybko biegłam, ale powtarzałam tylko: "ewakuacja!". Nauczyciele bardzo sprawnie wyprowadzili dzieci, my jeszcze się odwróciliśmy i zobaczyliśmy, czy wszystko jest okej, a dosłownie kilka sekund za nami - zdążyliśmy wejść do łącznika, był z nami jeden trener - spadł dach - relacjonowała dyrektorka, która na własne oczy widziała walący się dach.
W środę zajęcia w szkole odbywają się normalnie, oczywiście nie w hali, której pilnuje policja. Ta służba wszczęła zresztą z urzędu postępowanie wyjaśniające pod nadzorem prokuratora.
Dokładne wyjaśnienie sprawy zapowiedział też Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. - Ze wstępnych oględzin wynika, że mamy do czynienia ze zniszczeniem elementu konstrukcyjnego, konkretnie jednego dźwigara, który uległ uszkodzeniu w wyniku nawałnicy. Musimy sprawdzić m.in. czy projekt był prawidłowo wykonany, kwestie wykonawcze, a także sprawdzić kwestie dotyczące odprowadzania wody z połaci dachu, bardzo dużej, bo ta sala gimnastyczna to ponad 1300 mkw. Badamy te 3 wątki i kiedy będziemy znać ustalenia komisji, to o nich poinformujemy - powiedział w środę Paweł Łukaszewski.
Chęć ustalenia i ukarania ewentualnych winnych zadeklarował też prezydent Jacek Jaśkowiak.
Najpopularniejsze komentarze