Reklama
Reklama

19-latka za chwilówkę kupiła fermę szynszyli: "miała 3 paczki płatków kukurydzianych, zwierzęta zjadały się z głodu"

fot. Puchaty Patrol / FB
fot. Puchaty Patrol / FB

Nastolatka sama zwróciła się o pomoc do stowarzyszenia ratującego szynszyle, bo jak twierdziła "brakowało jej poidełek i klatek".

Całą sprawę opisało na swoim facebookowym profilu stowarzyszenie Puchaty Patrol, które zajmuje się ratowaniem szynszyli i innych małych zwierząt. Do stowarzyszenia zwróciła się nastolatka z okolic Poznania (konkretna lokalizacja nie jest podana) z prośbą o pomoc. Z informacji przekazanych stowarzyszeniu wynikało, że dziewczyna kupiła za 16 000 złotych otrzymanych od rodziców fermę z 650 szynszylami. Chciała je w ten sposób uratować. Tłumaczyła, że brakuje jej poidełek i klatek dla zwierząt. Stowarzyszenie postanowiło pomóc.

- Szynszyle nie miały wody od 3 dni, bo system nawadniania został zniszczony, a miski były puste. W trzech kuwetach zalanych przez przegryziony wężyk pływały rozkładające się kilkudniowe zwłoki. W jednej, wśród zwłok swoich dzieci, siedziała mokra i przemarznięta matka. W innej kuwecie leżała martwa matka, z której dzieci spijały ostatki wody. Zabraliśmy się za rozdysponowanie resztek karmy i naprawianie systemu poidełek - wyjaśnia stowarzyszenie.

Podczas pierwszej wizyty stowarzyszenie zabrało z "fermy" 13 najbardziej potrzebujących zwierząt. W tym szynszylkę w stanie hipotermii z językiem przyklejonym do podniebienia. Mimo walki o jej życie, nie udało się jej uratować.

O fatalnych warunkach, w jakich znajdują się zwierzęta, poinformowano inspekcję weterynaryjną, która była już na miejscu. Stowarzyszenie odnalazło też rodziców 19-latki. Okazało się, że nic nie wiedzieli o "inwestycji" córki. - Byli załamani. Dziewczyna nie dostała od nich pieniędzy, lecz wzięła pożyczkę, chwilówkę na wykup fermy. Nie pracuje, nie ma ani grosza. Pojechaliśmy tam z rodzicami, którzy płakali z rozpaczy. Przez trzy dni na 650 szynszyli miała jedynie trzy opakowania płatków kukurydzianych... Znowu brakowało wody - dodaje. - Znaleźliśmy kolejne martwe młode. Kilkanaście samiczek z ropomaciczem. Samca, któremu inne szynszyle zgryzły skórę z czaszki. Początki grzybicy, muchy. Tam szynszyle zaczęły się zjadać z głodu. Były powygryzane do gołej skóry.

Rodzice dziewczyny, po dowiedzeniu się o całej sprawie, natychmiast próbowali pomóc zwierzętom. W ciągu godziny przywieźli na miejsce belę siana - zwierzęta były tak głodne, że zaczęły "zabijać się" o jedzenie. Zabrano 22 kolejne zwierzaki wymagające pilnej pomocy weterynaryjnej. Niestety na miejscu wciąż przebywa około 600 zwierząt. Wiele samic jest w ciąży - wciąż rodzą się kolejne maluchy.

- Nie mamy już miejsca i funduszy. Rodzice dziewczyny mają kredyt na dom i chwilówkę córki do spłaty. Mają na głowie teraz córkę, którą muszą się zająć, aby nigdy już nie doszło do takiej tragedii. Zrobią wszystko w granicach swoich możliwości, ale na taki wydatek nie stać osoby prywatnej - zaznacza.

Stowarzyszenie uruchomiło zbiórkę pieniędzy na leczenie zwierząt i zapewnienie im godnych warunków. Potrzebne są nie tylko pieniądze, ale też domy tymczasowe, karma, zioła. - To tragedia na nieznaną wcześniej skalę. Bolesna prawda jest taka, że te szynszyle miały na fermie raj. U nas, po napojeniu, maluchy zaczęły tyć ze 100 do ponad 130 gramów w kilka godzin! Bardzo prosimy o pomoc. Potrzebujemy jej jak nigdy. Przepraszamy za drastyczne zdjęcia. Ale to co widzieliśmy i czuliśmy na miejscu kolejną noc przy oświetleniu z latarek jest nie do opisania. Zostawiając resztę zwierząt w tym miejscu czuliśmy złość, bezradność i ogromny żal... - kończy.

Stowarzyszenie możesz wesprzeć TUTAJ.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

6℃
0℃
Poziom opadów:
7.5 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
13.16 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro