Reklama
Reklama

Mężczyzna podejrzany o spowodowanie wybuchu na Dębcu nie usłyszy zarzutu usiłowania zabójstwa syna

fot. Paweł Ryba / archiwum
fot. Paweł Ryba / archiwum

Jak informuje poznańska "Gazeta Wyborcza" śledczy nie mają dowodów, by potwierdzić podejrzenia, że Tomasz J. celowo doprowadził do wypadku, w którym ranny został jego syn.

O wypadku pisaliśmy 1 stycznia na łamach naszego portalu. Wówczas dyżurny poznańskich strażaków relacjonował, że " około 15.30 na ulicy Szkolnej między Plewiskami i Gołuskami. W wyniku uderzenia auta w drzewo ucierpiały dwie osoby". Później okazało się, że ranni to dziecko i osoba dorosła. Mężczyzna nie miał poważnych obrażeń, w przeciwieństwie do dziecka, które w poważnym stanie trafiło do szpitala.

Później informowaliśmy, że kobieta, która zginęła w wybuchu na Dębcu obwiniała swojego męża Tomasza J. , o spowodowanie wypadku z udziałem ich syna, co również postanowili sprawdzić prokuratorzy. Z informacji do jakich dotarł Piotr Żytnicki z "Gazety Wyborczej" wynika, że prokuratorom nie udało się potwierdzić wersji Beaty J. Ustalono jedynie, że mężczyzna jechał zbyt szybko i nie ma dowodów, by doprowadził do wypadku umyślnie, co oznacza, że Tomasz J. nie usłyszy zarzutu usiłowania zabójstwa własnego dziecka.

Przypomnijmy. Tomaszowi J. postawiono zarzuty - zabójstwa żony - Beaty J., znieważenia zwłok Beaty J. oraz doprowadzenia do częściowego zawalenia się budynku poprzez uwolnienie z wewnętrznej instalacji gazowej mieszaniny gazu. Wybuch doprowadził do śmierci 4 osób. Mężczyzna wstępnie przeszedł leczenie w areszcie szpitalnym w Bydgoszczy, ponieważ sam był ranny w wybuchu. Obecnie podejrzany przebywa już poznańskim areszcie - 20 września zapadła decyzja, że spędzi tam kolejne trzy miesiące.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

8℃
0℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
17 km
Stan powietrza
PM2.5
10.60 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro