Reklama
Reklama

Obserwatorium Astronomiczne UAM obserwuje Teslę wysłaną w kosmos

fot. SpaceX
fot. SpaceX

Umieszczony w amerykańskiej Arizonie teleskop Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza umożliwia obserwowanie m.in. czerwonej Tesli wysłanej na początku lutego w kosmos rakietą Falcon Heavy firmy Space X.

Space X wystrzeliła prototypową rakietę w kosmos 6 lutego. Na jej pokładzie umieszczono elektryczny kabriolet Tesla, za którego kierownicą usiadł manekin. Zdjęciami przedstawiającymi unoszący się w kosmosie pojazd zachwycał się cały świat. - W przeciwieństwie do typowych satelitów Ziemi Tesla znajduje się aktualnie na orbicie wokółsłonecznej i oddala się od Ziemi. Obserwatorium UAM 8 lutego wykonało pierwsze obserwacje tego samochodu, gdy znajdował się w odległości ok. 730 000 km od Ziemi. Przewiduje się, śledzenie tego kilkumetrowego obiektu nawet z odległości kilku milionów kilometrów. Obserwacje te pozwolą na określenie dokładnej orbity i wyznaczenie przyszłych przelotów Tesli w pobliżu Ziemi - wyjaśnia Przemysław Stanula z UAM.

Do tej pory naukowcy z Poznania obserwowali Teslę z odległości maksymalnej 2 milionów kilometrów. Udało im się zaobserwować zmiany jasności obiektu. - My widzimy tylko punkcik na niebie. Detali nie da się dostrzec. To tak jakby malutka gwiazdka. Zmiany jasności oznaczają, że występuje rotacja wokół własnej osi. Co więcej, ta amplituda zmian jest tak duża, że można przypuszczać, że nastąpiły problemy z separację pomiędzy autem, a ostatnim członem rakiety. Możliwe, że coś tam nie zagrało - mówił w Poranku WTK dr Krzysztof Kamiński z Obserwatorium Astronomicznego UAM.

W tej chwili to auto znajduje się już na orbicie wokół słońca. - Jeśli kiedyś w przyszłości i Ziemia i ta Tesla znajdą się w tym samym miejscu, a nie jest to wykluczone, to możliwy będzie bardzo bliski przelot, a może nawet spadek na Ziemię. Nie da się tego przewidzieć obecnie super precyzyjnie, ale nasze obserwacje mogą się do tego przyczynić - dodaje.

Poznańskie obserwatorium dzięki zdalnie sterowanemu teleskopowi zajmuje się m.in. programem fotografowania obiektów krążących wokół Ziemi. Szacuje się, że wokół naszej planety lata około 17 000 kosmicznych śmieci. To pozostałości m.in. po starych satelitach. - Część z nich wybuchła w kosmosie, część się zderzyła. Mamy więc w kosmosie tysiące odłamków i między innymi ich obserwacją się zajmujemy. Poruszają się one z ogromną prędkością, bo 8 kilometrów na sekundę. Przy takiej prędkości nawet "zagubiona" śrubka może wyrządzić poważne szkody uderzając w satelitę, która może przestać funkcjonować - zaznacza Kamiński.

Co ciekawe, teleskop może zarejestrować nawet piłeczkę ping-pongową unoszącą się na orbicie 1000 kilometrów od Ziemi. Po co takie obserwacje? - Jeśli np. okaże się, że unoszący się na orbicie obiekt może się zderzyć z funkcjonującym satelitą, wówczas operator satelity może wykonać manewr polegający na uniku, by ryzyko zderzenia zlikwidować. Czasami satelity spadają na ziemię i pojawia się pytanie, gdzie spadną. Wtedy monitorowanie ostatnich godzin jest niezbędne, by lokalizację przewidzieć.

Śmieci w kosmosie prawdopodobnie pozostaną na wieki. Ich usunięcie generowałoby bowiem powstawanie kolejnych.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

7℃
-2℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
11 km
Stan powietrza
PM2.5
14.25 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro