Poznań: dwie godziny czekali na karetkę, wyciągnięto konsekwencje wobec dyspozytorów

Na początku lipca pisaliśmy o zdarzeniu, do którego doszło na przystanku autobusowym "Garbary". Zasłabł tam mężczyzna, a przechodnie kilkadziesiąt razy dzwonili po karetkę. Dotarła na miejsce dopiero po dwóch godzinach. Ukarano dyspozytorów, przez których pomoc do mężczyzny nie dotarła wcześniej.

Do zdarzenia doszło na początku lipca. Na przystanku autobusowym "Garbary" zasłabł mężczyzna. Leżał na przystanku, a pomóc chcieli mu przechodnie. Kilka osób wykonało w sumie kilkadziesiąt telefonów na numer alarmowy 112. Prosili o to, by na miejsce wysłano karetkę.
Leżącym mężczyzną w międzyczasie zajął się jeden z przechodniów, który jest ratownikiem medycznym. Walczył o to, by z leżącym człowiekiem cały czas był kontakt. Karetka wciąż nie nadjeżdżała. W pobliżu przechodzili strażnicy miejscy, którzy także wykonywali telefony z prośbą o przysłanie karetki.

Ostatecznie ambulans przyjechał na przystanek... po około dwóch godzinach. Już 9 lipca pisaliśmy, że sprawę będzie wyjaśniać wojewoda. - Wojewoda wielkopolski wszczął postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Oddział Ratownictwa Medycznego WUW wystąpił o przedstawienie szczegółowych wyjaśnień przez Rejonową Stację Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu, odpowiedzialną za pracę dyspozytorów medycznych obsługujących Poznań i powiat poznański - mówił Tomasz Stube, rzecznik wojewody.

Dziś Głos Wielkopolski informuje, że wyciągnięto konsekwencje wobec dyspozytorów pogotowia, którzy uczestniczyli w zajściu. Ustalono, że dyspozytorzy w niewłaściwy sposób przeprowadzili wywiad medyczny w sprawie mężczyzny, do którego wzywano karetkę, a następnie nieprawidłowo przekazali informację o zadysponowaniu zespołu ratownictwa medycznego.

Wiadomo już, że trzech dyspozytorów zostało ukaranych. Jeden z nich otrzymał naganę, drugi został zwolniony z pracy, a ostatniego pouczono. Zaznaczono przy tym, że trzecia z ukaranych osób zostanie zwolniona z pracy, jeśli jeszcze raz nie dopełni swoich obowiązków.

Pokłosiem tego zdarzenia jest również to, że wszyscy dyspozytorzy z poznańskiego pogotowia ratunkowego przejdą specjalistyczne szkolenie przygotowane przez Uniwersytet Medyczny.